W oświadczeniu przed rozpoczęciem sobotniego jawnego przesłuchania Cimoszewicz zarzucił komisji łamanie prawa. Zapowiedział też, że o sprawach, które bada komisja, wie niewiele, głównie z mediów.
Przesłuchanie marszałka obfite było w ostre wymiany zdań między nim a posłami. Wiele razy Cimoszewicz zwracał się do przewodniczącego komisji o interwencję w sprawie pytań niezwiązanych - jego zdaniem - z pracami komisji. Szef komisji Andrzej Aumiller jednak pytań nie uchylał.
Cimoszewicz podczas jawnej części przesłuchania przyznał, że w oświadczeniu majątkowym z 2002 r. popełnił błąd nie uwzględniając kupionych akcji PKN Orlen (o wartości ok. 500 tys. zł). - Popełniłem pomyłkę podając (w 2002 roku) stan majątkowy na kwiecień 2002 r. Przepisy rzeczywiście wymagają podania tego stanu majątkowego na koniec roku budżetowego - powiedział marszałek.
Cimoszewicz, który w połowie lipca 2000 r. kupił ponad 30 tys. akcji płockiego koncernu, sprzedał je na początku stycznia 2002 roku. Marszałek zeznał, że 2/3 akcji było zakupione na jego rachunek maklerski za pieniądze córki i zięcia, on sam zaciągnął kredyt na pozostałą 1/3. Po sprzedaży Cimoszewicz córce miał przekazać uzyskane środki, po potrąceniu opłat bankowych. - Transakcja była prawnie i moralnie perfekcyjna - stwierdził.
Posłowie postanowili jednak, że zawiadomią prokuratura generalnego o złożeniu przez Cimoszewicza fałszywego oświadczenia majątkowego.
Marszałek zeznał też, że w związku z planem sprzedaży Rafinerii Gdańskiej odbyły się dwa nieformalne spotkania ministrów - jedno z udziałem prezydenta Kwaśniewskiego, drugie - premiera Millera. Po tych spotkaniach postanowiono nie sprzedawać tej rafinerii.
Na pytanie, czy rząd zakładał możliwość sprzedaży Rosji "istotnych fragmentów sektora paliwowego" Polski Cimoszewicz odparł, że był przeciwny sprzedaży RG konsorcjum Rotch Energy z udziałem rosyjskich firm. Jego zdaniem, nie było w interesie polskim oddanie kontroli nad końcówką linii przekazującej ropę w obce ręce. Mogło to prowadzić do "wrogiego przejęcia" rafinerii płockiej, co byłoby groźne dla polskiego bezpieczeństwa energetycznego.
Cimoszewicz zapewnił też, że sprzedając w styczniu 2002 r. w dwóch transzach posiadane akcje PKN Orlen, nie wiedział o tym, iż w koncernie naftowym mają nastąpić zmiany personalne. Zaprzeczył również, by wiedział cokolwiek o planach zatrzymania w lutym 2002 r. przez UOP ówczesnego prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego.
Cimoszewicz powiedział dziennikarzom w przerwie przesłuchania, że jest jedną z osób, którą członkowie komisji "chcą zniesławić i starają się to zrobić za wszelką cenę". Dodał, że w 90 procentach pytania komisji nie mają nic wspólnego z tym, co posłowie chcą wyjaśnić. Poza tym - dodał - pytania z okresu kiedy był premierem dotyczą szczegółowych kwestii. - Większość zadawanych pytań miała na celu dotykanie moich spraw osobistych i podważenie mojej wiarygodności - mówił.
Szef komisji Andrzej Aumiller uznał niejawne przesłuchanie Cimoszewicza za potrzebne. - Można usystematyzować wiedzę kolejnych premierów o tym, jak powstawała spółka Nafta Polska - mówił. Aumiller podkreślił, że przesłuchanie odbyło się "w miłej atmosferze, bez nadęcia - i posłów, i świadka".
Marszałek popełnił błąd

Przez sześć godzin komisja śledcza przesłuchiwała marszałka Sejmu Włodzimierza Cimoszewicza.