Jednak również druga, sprzedaż wszystkiego, co tylko się da, byle uratować zadłużoną firmę, nie podoba się ani pracownikom, ani związkowcom. Mamy dość niepewności! - żali się anonimowo jeden z zatrudnionych w Zachemie (staż pracy: 18 lat). - A niech to zamkną w ch...! Jednak żeby już było po wszystkim! Zarząd mami nas planami ratunkowymi, ale straciliśmy nadzieję. Serce boli, gdy są zwalniani pracownicy.
- Proszę mnie o nic nie pytać, nie ciągnąć za język i nie cytować z nazwiska - komentował wczoraj na gorąco jeden ze związkowców reprezentujący pracowników zmianowych. - Jestem wstrząśnięty po tym, co dziś usłyszałem, do widzenia! (rozłączył się).
- Dla mnie to czarna magia - mówił zaś Maciej Budzyński,przewodniczący NSZZ "Chemików". - Prezes Ciechu przedstawił wczoraj dwie wersje przyszłości zakładu. Pierwsza, na lata 2013-2016 zakłada, że trzeba będzie sprzedać, co się da, byle tylko utrzymać zadłużoną firmę na rynku, druga - likwidację. Która jest bardziej wiarygodna? Trudno powiedzieć. Zresztą, obie nie są optymistyczne.
Andrzej Werner, szef zakładowej Solidarności, przypomina, jak prezes powiedział, że z pracą pożegna się 500 na 740 pracowników.
Związkowcy wskazują, że miasto ma teraz okazję wesprzeć Zachem konkretnymi czynami.
Chodzi o zakup jego wartych ok. 40 mln zł udziałów w Spółce Wodnej "Kapuściska" oraz pomoc w zmniejszeniu opłat, jakie spółka ponosi za oczyszczanie w niej ścieków. Tym bardziej że również tutaj ma długi: 4,5 mln zł.
- Powinniśmy płacić za tyle, ile ich zrzucamy, a nie ustalony ryczałt w wysokości 15 mln zł rocznie - oburza się jeden ze związkowców. - Miasto powinno coś zrobić, to dla nas za duże koszty! Inaczej pozbędzie się kolejnego podatnika, który składa się do wspólnej kasy.
- Na razie nie chcemy niczego komentować, nie ujawniamy też szczegółów podpisywanych umów - informuje Mariusz Babula, p.o. rzecznika Grupy Ciech.
Również wczoraj Dariusz Krawczyk, prezes Grupy Chemicznej Ciech, Jarosław Czerwiński (od półtora tygodnia prezes Zachemu), spotkali się z prezydentem Bydgoszczy.
- Za sytuację w Zachemie odpowiada Ciech i Zachem, choć bardzo mnie ona niepokoi - nie kryła Grażyna Ciemniak, wiceprezydent Bydgoszczy. - Ustaliliśmy wstępną koncepcję transakcji przejęcia jego udziałów w spółce wodnej. Za dział komunalny odpowiadałyby Miejskie Wodociągi, a infrastrukturę jedna ze spółek Zachemu. Umowa na oczyszczanie ścieków jest podpisana z "Kapuściskami", co nie znaczy, że nie można jej kiedyś zmienić.
Ciemniak wspomina, że miasto pomogło już Zachemowi, organizując choćby na jego bezużytecznych terenach park przemysłowy.
