Lato to ciężki czas dla psiaków, bo część właścicieli za nic ma to, że przygarniętym czworonogiem trzeba się opiekować. Gdy zawadza on w wakacyjnych planach, po prostu się go pozbywa. Z urzędowych statystyk wynika, że od początku roku wyłapano 29 psów, a dwa z nich z powrotem trafiły do swoich domów. - Mieliśmy sześć adopcji - informuje Agnieszka Formella, inspektor ds. ochrony środowiska w urzędzie gminy. - Trzy z nich nastąpiły w krótkim czasie po tym, jak został podwyższony limit psiej wyprawki do 800 zł.
Przeczytaj także: Porzuciła suczkę w upale. Pies spędził w pełnym słońcu co najmniej 5 godzin bez wody!
Bo gmina nadal wspiera psie adopcje, stosując pionierskie w skali kraju rozwiązanie polegające na tym, że biorąc do domu bezpańskie zwierzę, dostajemy też bonus na jego utrzymanie.
- Na początku to było 500 zł, potem 600 zł, teraz 800 zł - przypomina Formella. - To już trzecia podwyżka i widzimy, że jest jej efekt.
Pieniędzy nie dostajemy do ręki. Wydatki na karmę, wizyty u weterynarza, zakup kojca, akcesoria trzeba udokumentować fakturami. Są też kontrole, czy ten, kto zabiera psa, dobrze wywiązuje się z roli pana. Upoważnienie do sprawdzania tego mają członkowie Chojnickiego Towarzystwa Miłośników Zwierząt, ale i pracownicy urzędu nierzadko ruszają w teren.
- Do tej pory nie wydarzyło się nic nagannego - informuje Formella. - Owszem, był kiedyś sygnał, że jednemu z piesków dzieje się krzywda, ale się to nie potwierdziło. Był w dobrej kondycji, miał zapewnioną wodę, kojec, cień. Nie wiem, może chodziło o zwykłą złośliwość...
A co się dzieje z psami, których nikt nie chce? - Przez dwa, trzy tygodnie ich zdjęcia można oglądać na naszej stronie, ale też na stronie schroniska "Przytulisko" - mówi Formella. - Jeśli nikt się nimi nie zainteresuje, to trafiają do schroniska - do Starogardu albo Kościerzyny.
Jak podkreśla, stamtąd urząd już ich z powrotem nie sprowadzi, bo słono płaci za ich pobyt w tym miejscu i nie chce generować kolejnych kosztów. Więc jeśli komuś wpadnie w oko psiak, który już jest w schronisku, a jeszcze jego fotka widnieje na stronie w internecie, musi się sam pofatygować po zwierzę.
System na razie nie będzie modyfikowany, bo zdaniem wójta Zbigniewa Szczepańskiego i pracowników urzędu sprawdza się świetnie. Pewnie, że wszyscy życzyliby sobie, żeby adopcji było jeszcze więcej i żeby żaden pies nie musiał trafiać do schroniska, ale nie da się tego zrobić od ręki ani administracyjnymi metodami. Można tylko apelować i zachęcać, by ludzie brali psa do domu. A wyprawka jest dodatkowym magnesem.