Było jak w filmach Alfreda Hitchcocka: najpierw nastąpiło trzęsienie ziemi, a potem napięcie już tylko rosło. Rodziców i opiekunów uczestników Warsztatów Terapii Zajęciowej do ratusza zaprosili urzędnicy. W sumie przybyło około 90 osób. Wśród nich także niepełnosprawni.
Przyszli, żeby walczyć o to, aby Stowarzyszenie na Rzecz Młodzieży Niepełnosprawnej Ruchowo mogło dalej prowadzić WTZ. Nie chcą tego urzędnicy, którzy zerwali ze stowarzyszeniem umowę. Z końcem czerwca warsztaty ma przejąć inny podmiot.
Kto przygarnie niepełnosprawnych w Grudziądzu? Warsztaty bez umowy
Szermierka na słowa
Gospodarzem spotkania był wiceprezydent Przemysław Ślusarski. Dyskusja przypominała raczej szermierkę słowną.
- Zarzuca pan naszej kierowniczce drobne nieprawidłowości, a sprawdził pan to, że pani Beata Przybylska (naczelnik wydziału spraw społecznych UM- red.) ma wyrok? - pytał Michał Grabowski, jeden z uczestników.
Prezydent Ślusarski odpowiedział: - Gdyby naczelnik miał wyrok, to nie pracowałby w Ratuszu. Proszę nie używać kłamliwych i oszczerczych argumentów. Podkreślił także, że Ratusz przeprowadził w WTZ kilka kontroli i każda z nich wykazała nieprawidłowości w prowadzeniu rachunkowości.
Nieprawidłowości były, ale szefowa WTZ zostaje na stanowisku
Romana Strzelecka, kierowniczka warsztatów skwitowała, że chciałaby się odnieść do zarzutów, ale wiceprezydent jej na to nie pozwala.
Ślusarski na to: - Bo tak długo czekałem, żebym mógł się odezwać. Nauczyła pani swoich uczestników przerywania.
Strzelecka: - Jestem szantażowana! Urząd stosuje wobec mnie mobbing. Chciał pan, żebym zrobiła konkurs na stanowisko kierownika. Ja mam opinię prawną, że nie muszę tego robić, więc się nie zgodziłam. Dlatego wypowiedziano nam lokal i zerwano z nami umowę. Oszukał mnie pan!
Riposta wiceprezydenta Ślusarskiego: - Trudno dyskutować z demagogią i teatralnymi wystąpieniami. Twierdzenie, że Ratusz chciał mieć wpływ na wybór kierownika warsztatów jest co najmniej śmieszne.
Do dyskusji udało się włączyć również Zdzisławowi Borkowskiemu, ojcu jednej z uczestniczek WTZ. - Proszę dać stowarzyszeniu rok. Jeśli stowarzyszenie nie dostosuje się do zaleceń urzędu, to wówczas zerwać umowę - mówił Borkowski.
Wiadomości z Grudziądza
Sprawa Warsztatów Terapii Zajęciowej zaczęła również interesować radnych. Zarówno tych z koalicji jak i opozycji. Pytali o nie podczas wczorajszej sesji Rady Miejskiej.
- Jestem zaniepokojony - mówił Wiesław Poliński, z klubu Platforma Obywatelska. I zwrócił się do urzędników o szczegółowe informacje dotyczące sytuacji w WTZ. Tak samo jak Łukasz Mizera, radny niezrzeszony,
Afera wybuchła po tym, jak w sierpniu 2011 roku "Pomorska" opisała nieprawidłowości związane z tzw. treningiem ekonomicznym. Kontrola wykazała, że niektórzy instruktorzy nie wpłacali systematyczne pieniędzy na konta podopiecznych, tylko je przetrzymywali. Urzędnicy wykryli też bałagan w prowadzeniu rachunków.