Notebooki mają być kupione z pozyskanych funduszy.
Gmina złożyła wniosek do Ministerstwa Administracji. Projekt polega m.in. na wprowadzaniu procedur oceny pracy oraz wdrożeniu rozwiązań umożliwiających załatwianie spraw urzędowych przez internet.
Jeżeli wniosek się spodoba, to urzędnicy będą się szkolić, a w ratuszu wprowadzą informatyzację.
Mieszkańcy bez wychodzenia w domu będą mogli skorzystać z elektronicznego obiegu dokumentów w ramach systemu ePUAP. W wersji elektronicznej będzie można złożyć szeroki wachlarz dokumentów, w tym m.in. wnioski o zezwolenie na sprzedaż alkoholu, o zajęcie pasa drogowego oraz dokumenty z zakresu gospodarki przestrzennej czy odbierania odpadów komunalnych.
Z przyznanej dotacji mają być też sfinansowane laptopy dla radnych. Koszt jednego - około 1 tys. zł. Powód? Oszczędności. Drukowanie materiałów sesyjnych kosztuje. Rocznie materiały na sesje to 17 tys. zadrukowanych dwustronnie kartek papieru, do tego dochodzi toner do drukarki. Tymczasem Irenuesz Bojanowski, przewodniczący rady miejskiej, jest zdania, że laptopy dla radnych to pozorna oszczędność. - Poprosiłem o analizy i dane - mówi. - W najlepszym razie wyjdziemy na zero. Osobiście nie będę korzystał z laptopa z gminy.
Nie podjęto jeszcze decyzji, czy gmina zafunduje też radnym internet. Cóż bowiem z notebooka, jeżeli któryś w domu nie ma sieci i nie odbierze poczty elektronicznej z biura rady? - Jeżeli ktoś stara się o mandat radnego, to powinien liczyć się z ponoszeniem pewnych kosztów - uważa Bojanowski. - Byłem przeciw kupowaniu komputerów dla radnych. To po moim głosie, burmistrz złożył wniosek do CAF.
Cieszę się, że jeżeli laptopy będą kupione, to nie z pieniędzy gminnych, a z zewnętrznych funduszy.
Z kolei burmistrz Marek Jankowski zastrzega, że notebooki zostaną kupione tylko wtedy, gdy gmina pozyska pieniądze. Dodaje też, że jeżeli któryś z radnych nie ma internetu, może pobierać materiały na pendriva.