Dla radnego Zygmunta Kiersznickiego praca radnego rzeczywiście była służbą dla ludzi. Obecny na każdej sesji. Przemawiał w imieniu ludzi i pochylał się nad każdym problemem. Reprezentował os. Koślinka, na którym mieszkał. Dziękował mieszkańcom za zaufanie, jakim go darzyli przez tyle lat. Radni mogli wiele się nauczyć od "radnego seniora" i brać z niego przykład.
Ludzie mu ufali i wybierano go przez pięć kolejnych kadencji. Jest urodzonym społecznikiem. Nie było sesji, na której by nie złożył wniosku lub interpelacji.
Szeptano na sesji, że pewnie senior nie zrezygnuje z pracy społecznej. Nie będzie na sesjach, ale na swoim osiedlu dalej będzie działał, bo to leży w jego naturze.
Radni niejednokrotnie uśmiechali się pod nosem, gdy senior zabierał głos, ale tak naprawdę, to Kiersznicki poruszał tematy, które inni omijali szerokim łukiem. Nie bał się mówić o ważnych rzeczach i błahych.
Burmistrz w imieniu całej rady na ostatniej sesji podziękował Zygmuntowi Kiersznickiemu za współpracę i koloryt, jaki wnosił, bo niejednokrotnie na przynudnawych i przydługich sesjach pan Zygmunt potrafił opowiedzieć dowcip i rozładować atmosferę.
- To ogromny szmat czasu. Dziękuję w imieniu wszystkich radnych. Nie wiemy, kto spotka się na następnej sesji, ale dla Zygmunta Kiersznickiego jest to ostatnia sesja, postanowił dalej nie kandydować. Niewątpliwie pomagał ludziom - podkreślał burmistrz Tadeusz Kowalski. - Było to dla niego bardzo ważne. Ma duszę społecznika, tego nie da się ukryć. Takich ludzi należy szanować i cieszyć się, że był z nami, a także brać z niego przykład.
Wielkich prezentów nie było, ale dla seniora były podziękowania i wręczono mu szklany wazon z wygrawerowaną tabliczką.
Zygmunt Kiersznicki do końca był aktywny i na ostatniej sesji też padły z jego strony pytania. Podziękował radnym za współpracę i na koniec z charakterystyczną dla siebie życzliwością powiedział kilka ciepłych słów i dowcip.