Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski przyjechał do Torunia na zaproszenie Fundacji Kopernikańskiej. Jego pojawienie się wywołało bardzo duże zainteresowanie, ponieważ jest typowany na sekretarza generalnego NATO.
W tym roku minęło 10 lat od przystąpienia Polski do Paktu Północno-Atlantyckiego, za kilka tygodni upłynie pięć lat, odkąd jesteśmy w Unii Europejskiej.
- Lepiej mieć dwie polisy niż jedną - mówił Sikorski. W zglobalizowanym świecie, jak tłumaczył, nawet żadna potęga nie może czuć się pewnie, ponieważ pojawiają się zagrożenia z zewnątrz, np. kryzys finansowy czy terroryzm. Unia Europejska jest największą gospodarką świata, gdzie trzeba kierować się dyplomacją, którą czasem należy jednak wesprzeć siłą. Gwarantuje to NATO.
- Zagrożenia w odległych regionach także nas dotyczą, a nie rozwiązane stają się problemami - uważa Sikorski, przypominając o Polakach zabitych przez terrorystów w różnych rejonach świata.
Minister zaznaczył, że ważnym partnerem Unii i NATO jest Rosja.
- Nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby Rosja została kandydatem do NATO, bo wtedy musiałaby stać się państwem demokratycznym - mówił.
W części, w której można było zadawać pytania - niestety, zbyt krótkiej, Aleksander Gavlas ze Stowarzyszenia Młodzi Socjaliści zarzucił ministrowi robienie kariery za sprawą wojny w Afganistanie i zbędne wydawanie pieniędzy przez rząd na wojsko, zamiast na edukację.
Sikorski odpowiedział: - Wybór między armią a edukacją jest takim, jak między mamą a tatą. Potrzebne jest i jedno, i drugie. Nawet w bardzo wąskim zakresie armii niezbędni są dobrze wyedukowani żołnierze, poza tym edukacja to podstawa awansu narodowego i społecznego. Nie ma dobrej edukacji bez bezpiecznego państwa, a jego bez silnej armii. Polecam panom idealistom stare wojskowe powiedzenie: "każdy kraj ma wojsko, tylko albo swoje, albo obce".
Na kolejną "Debatę Kopernnikańską" na UMK 17 kwietnia przyjedzie Lech Wałęsa.