Pierwszego psiaka pracownicy schroniska znaleźli na tereni ogródków działkowych w Radomiu. Czarny wilczur leżał w krzakach. Zwierze miało otwarte rany między innymi na głowie, ale żyło. Ktoś uderzał go wiele razy najprawdopodobniej siekierą.
Psiaka trzeba było operować. Teraz powoli dochodzi do siebie.
Do schroniska trafił też mały, brązowy kundelek, znaleziony także na działkach. W kark wrosła mu się pętla z cienkiego drutu. Ktoś ewidentnie chciał go udusić. Drut udało się wyciąć, a rana po nim już się goi.
I wreszcie trzeci z ostatnich przykładów bestialstwa wobec psów. Zwierzę miało zaciśnięty sznurek wokół prącia... - Nie mógł zrobić siku, musiał potwornie cierpieć, prącie było potwornie opuchnięte. Nie wiem, jak można wpaść na tak straszny pomysł i tak znęcać się nad zwierzęciem - powiedziała lekarz weterynarii z radomskiego schroniska.
"Echo Dnia": Historie tych psów szokują. Jeden miał rany od siekiery w głowie, drugi był duszony drutem, a trzeci... aż brakuje słów