Najczęstsze przypadki, traktowane trochę z przymrużeniem oka, to ratowanie z opresji kotów, które wdrapały się na drzewo. Zwykle od zwierząt bardziej przerażeni są ich właściciele często upierający się, że pupil na pewno nie poradzi sobie z zejściem. Mimo, że tego typy zgłoszenia wydają się mało poważne, proszący o pomoc raczej nie zostają bez wsparcia.
Przeczytaj także: Strażacy mieli aż 467 interwencji. To sporo jak na dwa miesiące
Czasami jednak bez fachowej siły ani rusz. Jedno z takich zdarzeń miało miejsce pod koniec lipca w Miedznie w gminie Osie. Strażacy otrzymali zgłoszenie o młodym kocie, który wpadł do głębokiej studni. - Wprawdzie była ona prawidłowo zabezpieczona drewnianą pokrywą, ale kociak był mały i przecisną się między szparami - relacjonuje mł. ogniomistrz Marcin Klemański z Komendy Powiatowej PSP w Świeciu, który przyjmował to nietypowe zgłoszenie. - Strażacy z OSP Osie zastanawiali się, jak można bezpiecznie wyjąć zwierzę leżące w pustej studni na głębokości aż 14 metrów. Kot miauczał, a wiec mieli pewność, że żyje. Schodzenie w tego typu nieznane miejsce bez aparatu tlenowego nie wchodziło w rachubę. Zarówno ze względu na małą ilość tlenu na tej głębokości, jak i możliwość występowania trujących gazów.
Zanim wysłano zawodową jednostkę ze Świecia, druhowie z Osia postanowili wypróbować pewną sztuczkę. Opuścili na linie koszyk, w którym umieścili kawałek kiełbasy. Po kilkunastu minutach zwierzak był na powierzchni. Co ciekawe, nie miał żadnych obrażeń.
Natomiast w sierpniu strażacy z OSP Nowe ratowali młodego bociana. Jedna z mieszkanek Bochlina zgłosiła, że w gnieździe, znajdującym się na słupie energetycznym jest bocian, który nie lata. Podejrzewała, że ptak jest chory. Ze względu na lokalizację gniazda, zanim przystąpiono do akcji, konieczne było odłączenie zasilania. Kobieta miała rację, co do kondycji boćka. Nie latał, ponieważ miał problem z nogą. Ptaka złapano i przekazano na leczenie do grudziądzkiego schroniska dla zwierząt.
Czytaj e-wydanie »