Ta historia jest nie tylko smutna, ale także dowodzi, że ludzie wciąż są bardzo nieodpowiedzialni jeśli chodzi o zwierzęta. Daje też nadzieję, że wciąż są wśród nas tacy, którzy chcą naprawiać świat.
Matki i młode ze stodoły w Złotorii
Przed dwoma miesiącami Patrycja Maciąg dowiedziała się, że w jednym z gospodarstw w Złotorii (gmina Lubicz) żyją cztery kotki, dla których każda ruja kończy się wydaniem na świat potomstwa. Kocie mamy rodzą w stodole i tam wychowują swoje kocięta. Stan zdrowia kotek budził niepokój. Pani Patrycja zdecydowała się więc pojechać do tego gospodarstwa i przekonać właścicieli zwierząt, by zgodzili się na ich zabranie i sterylizację.
Polecamy
- Kobieta, u której na posesji bytowały cztery kotki, nie widziała absolutnie nic złego w tym, że one co chwilę rodzą. Z olbrzymim trudem udało mi się ją nakłonić na możliwość zabrania kotek na zabieg sterylizacji- wyjaśnia Patrycja Maciąg. - Kiedy odbierałam kocice, żeby przewieźć je do lecznicy, ich właścicielka poinformowała mnie, że kotki są tylko trzy, czwartej nie ma. Wszystkie trzy kotki były już w ciąży. Udało się zapobiec przyjściu na świat 12 kociąt.
Polecamy także:
- Makabryczna kraksa na Motoarenie w Toruniu. Zobacz wideo!
- Niesamowite znalezisko pod Toruniem. Mamy zdjęcia
- Te domy w Kujawsko-Pomorskiem kupisz od komornika już od 65 tys. zł
Po dwóch tygodniach kobieta odwiozła wysterylizowane kotki do ich domu w Złotorii. Wtedy się okazało, że znalazła się czwarta kotka. Nie była jednak sama, kilka dni wcześniej urodziła 5 kociąt. Pani Patrycja zdecydowała się zabrać matkę i jej potomstwo do siebie. Ich właścicielka nie miała nic przeciwko.
Wolontariuszka od 15 lat
Tu warto przypomnieć, że nasi Czytelnicy panią Patrycję poznali w 2014 roku, kiedy za naszym pośrednictwem szukała domów dla innych porzuconych kotów. Była wówczas studentką Wyższej Szkoły Policyjnej w Szczytnie i z oczywistych względów sama nie mogła zająć się zwierzakami. Jednego z jej podopiecznych adoptowała rodzina ze Stawek, nazywając go Bonifacym, drugi niedługo później też znalazł kochający dom.
Polecamy
- Ta moja miłość do zwierząt wzięła się i z serca, i z przypadku. Trafiłam kiedyś na akcję organizacji „Empatia”, która protestowała przeciwko noszeniu futer. Wciągnęłam się w to wszystko, poznałam problemy zwierząt – mówiła nam wówczas Patrycja Maciąg. - Zrozumiałam, że nie trzeba na stałe przygarniać każdego porzuconego zwierzęcia, żeby odmienić jego los. Wystarczy stworzenie domu tymczasowego i potem znalezienie takiego na stałe.
Patrycja Maciąg od 15 lat tworzy zwierzętom domy tymczasowe.
Potrzebna pomoc
- Opieka nad taką kocią rodzinką to ogrom czasu, zaangażowania i duże nakłady finansowe. Wykarmienie kotki i pięciu kociąt wraz z zapewnieniem im odrobaczenia, szczepień, czipów oraz sterylizacja kotki to koszty, które trzeba pokryć, by uratować te niczemu niewinne istoty - tłumaczy Patrycja Maciąg.
Pani Patrycja prosi o pomoc. Oto link do zbiórki trwającej w internecie: https://zrzutka.pl/wr2vu7?fbclid=IwAR2ESfS4Pc8BiFK_g-J_b0emUj5JtFOQ_b1AFDCM-IMa6enUE1ooZQrnBZs.
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:
