W piątkowy ranek o godzinie 10 miała rozpocząć się sesja Rady Miejskiej. Tymczasem rozpoczęła się ewakuacja wszystkich przebywających w urzędzie miejskim. Kwadrans przed 10, sekretarka pani burmistrz odebrała telefon o podłożonej bombie. Kilkanaście minut później budynek był pusty, a teren odgrodzony policyjnymi taśmami. Na miejscu pojawiły się służby ratunkowe - strażacy, medycy i policja. Zmobilizowano sztab zarządzania kryzysowego. Po kilkudziesięciu minutach rozpoczęto przeszukiwanie budynku. Ładunku wybuchowego oczywiście nie znaleziono. Dlatego niespełna dwie godziny po alarmie pracownicy ratusza mogli wrócić do swoich biur. Akcji przyglądały się tłumy barcinian. Ewakuowani z sali sesji radni wznowią obrady w najbliższy czwartek. Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że zaraz po alarmie ustalono, kto jest prawdopodobnym "żartownisiem" i sprawcą zamieszania.
Ratuszowy "żart"...
Tekst i fot. Agnieszka Nawrocka

Przed ratuszem szybko pojawiły się służby ratunkowe - policja, pogotowie, straż. Zmobilizowano też sztab zarządzania kryzysowego.
Miała być dyskusja o reformie gminnej oświaty i zmianie na stanowisku skarbnika. Był fałszywy alarm bombowy i ewakuacja ratusza.