Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Referendum lokalne: dla kogo lepiej, dla kogo gorzej?

(jz)
W 2009 roku nie udało się odwołać prezydenta Bydgoszczy
W 2009 roku nie udało się odwołać prezydenta Bydgoszczy archiwum/Tomek Czachorowski
W obecnej kadencji w województwie kujawsko-pomorskim referendum lokalnego nie było. Pierwsze odbędzie się 14 kwietnia w Nieszawie. W kraju referendów było 69. Wszystkie o odwołanie wójta (burmistrza, prezydenta) lub rady. Ważnych było siedem. W pozostałych nie dopisała frekwencja.

W Nieszawie wyniki będą ważne, jeśli wypowie się co najmniej 3/5 liczby osób, które brały udział w wyborach burmistrza i wyborach do rady.

To i tak sukces, że udało się do referendum doprowadzić. W Bydgoszczy w 2009 roku była grupa mieszkańców, która chciała odwołać ówczesnego prezydenta Konstantego Dombrowicza. Nie zebrano wymaganej liczby podpisów, by referendum się odbyło.

Przeczytaj także:Region. Kryzys już jest w naszych samorządach

W ostatnich latach niewiele było w Polsce skutecznych referendów lokalnych, w których odwołano lokalne władze. Problemem jest za niska frekwencja.

Prezydent Bronisław Komorowski jest za tym, by próg ważności referendum o odwołanie lokalnej władzy jeszcze podnieść. W przygotowanej nowej wersji projektu ustawy o współdziałaniu w samorządzie terytorialnym, odnosi się m.in. do lokalnych referendów. W przypadku odwołania wójta czy rady ma być ono ważne wtedy, gdy weźmie w nim udział co najmniej tyle uprawnionych do głosowania, ile wzięło udział w wyborach.

Radca Jacek Moniuk (na zdjęciu) z grupy, która przygotowywała referendum w Bydgoszczy przyznaje, że projektu nie zna, więc nie chce go komentować. Mówi tylko: - Stare przepisy mają dużo luk. Niektóre sytuacje są nieuregulowane i nie wiadomo było, co zrobić.

Prezydencka propozycja oznacza, że w praktyce gminne władze będą nieusuwalne.
Ryszard Brejza, prezydent Inowrocławia uważa, że to dobrze. Cztery lata kadencji to krótko i należy dać szansę ludziom wybranym w bezpośrednich wyborach skupienia się na rządzeniu. - Gdyby kadencja wynosiła 6 lat - mówi - to rozumiem możliwość odwołania w referendum przy niższej frekwencji. Większa stabilność władzy - to mi się podoba.

Krytykuje natomiast zapis, że referendum w pozostałych sprawach ma być ważne niezależnie od frekwencji.

Czym to grozi? - Tym, że mniejszość może narzucić sposób postępowania większości w każdej aktualnie dyskutowanej sprawie - uważa. - Mamy w Polsce wiele przykładów, że zbiera się podpisy, ogłasza referendum, a potem przychodzi mniej osób niż podpisało się pod wnioskiem.
Pytanie też, co dalej? - Czy wynik referendum to będzie tylko wskazaniem radzie kierunku prac, czy będzie zobowiązujący do działania? - zastanawia się Brejza. - W drugim przypadku jestem przeciw. Jaki wpływ na budżet może mieć realizacja niektórych postanowień?

Jest, oczywiście, niebezpieczeństwo, że to rozwiązanie może być nadużywane do załatwienia partykularnych interesów małej grupy.

Prezydencki projekt to druga, poprawiona po uwagach samorządu i organizacji społecznych, wersja. Zakłada większy udział mieszkańców w podejmowaniu decyzji, wyrażaniu opinii. - Jest coraz większe przebudzenie wśród mieszkańców, chęć współgospodarzenia i współodpowiedzialności za swoje najbliższe otoczenie - uważa Piotr Cyprys, szef Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska.

Teoretycznie i teraz władze samorządowe są zobowiązane do konsultacji niektórych spraw z mieszkańcami. Ale często jest to ignorowane, robione w sposób ograniczający możliwość wyrażenia opinii. A potem i tak władza robi swoje.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska