- Jeśli te zapowiedzi rządu się ziszczą, to będziemy musieli się zastanowić, co zrobić z naszą bazą szkolną i jak ją przekształcić - przyznaje dyrektor wydziału edukacji w chojnickim urzędzie Janusz Ziarno. - Łatwo obliczyć, że skróci się cykl nauki, gdy znikną gimnazja.
W ratuszu mają już pierwsze wstępne przymiarki. Jeśli dojdzie do reformy oświaty, będzie trzeba się nad nimi pochylić, a jeśli nie będzie reformy, to i tak w ratuszu myślą nad zmianami.
SP nr 1 nie ma powodów do niepokojów, a szkoła może „zyskać” po likwidacji sąsiedniego Gimnazjum nr 2, które po kilku latach przestałoby funkcjonować. - W jedynce jest dość ciasno, podstawówka miałaby więcej miejsca - mówi Janusz Ziarno. Udałoby się chociażby rozdzielić nauczanie początkowe od starszych klas.
W Szkole Podstawowej nr 3, która jest dość przepełniona, są już zaplanowane poważne remonty, gdyż od września będzie tu funkcjonować zamiast oddziału przedszkolnego przedszkole i szkoła zmieni się w zespół szkolno-przedszkolny. Wstępne koszty wyceniane są tu na ponad 800 tys. zł.
W Zespole Szkół nr 7 wygasłoby gimnazjum, więcej miejsca miałaby podstawówka i być może również przedszkole.
Najtrudniejsza „operacja” może być w Gimnazjum nr 1, które jest szkołą samodzielną, bez podstawówki i oddziałów przedszkolnych. Już dziś część budynku szkoły jest wynajmowana. Za trzy lata znikną z budynku wszyscy gimnazjaliści. Janusz Ziarno widzi jednak rozwiązanie, gdyż ciasno jest w pobliskiej Szkole Podstawowej nr 5 i część uczniów można tam przenieść. Dodatkowo nic nie stoi na przeszkodzie, by przy Młodzieżowej powstał zespół szkolno-przedszkolny. Może w tym pomóc fakt, że już trzyletnie dzieci będą mogły uczęszczać do tych przedszkoli.
- Czekamy na konkretne rozwiązania i odpowiedzi ze strony rządu - dodaje Janusz Ziarno.