18 radnych PO i SLD poprosiło prezydenta, by zlecił prace nad nowym projektem refundacji in vitro z budżetu miasta. Przeciwnicy nie odpuszczają: - To nie jest zadanie własne gminy. Są ważniejsze sprawy.
Radny Bogdan Dzakanowski był jednym z największych przeciwników wprowadzenia w Bydgoszczy programu dofinansowania z miejskich pieniędzy leczenia bezpłodności metodą in vitro. Przypomnijmy, o wprowadzenie takiego programu w życie zaczął się w 2016 roku starać Michał Stasiński, wówczas poseł .Nowoczesnej, teraz już PO. Zebrał podpisy pod obywatelskim projektem i później go pilotował.
Rradny Dzakanowski nie krył zadowolenia, gdy najpierw uchwałę radnych w tej sprawie [po niezwykle burzliwej sesji RM podjęli ją w marcu ubiegłego roku - przyp. red.] storpedował wojewoda kujawsko-pomorski, a później jego decyzję podtrzymał Wojewódzki Sąd Administracyjny.
Uwaga! Jest nowy pomysł na wypłaty 500 plus. Podoba wam się?
Walka o in vitro w Bydgoszczy jednak nie ustaje. W zeszłym tygodniu 18 radnych PO i SLD złożyło w kancelarii prezydenta prośbę o zainicjowanie prac nad kolejnym, nowym programem. Rafał Bruski już je zlecił. - Czekaliśmy kilka miesięcy z tym ruchem, ponieważ sprawdzaliśmy wszystkie możliwe rozwiązania - mówiła nam niedawno radna PO Monika Matowska. - Chcieliśmy się wspomóc wcześniejszym projektem autorstwa fundacji „Nasz Bocian”, okazało się jednak, że ta nie może nam przekazać do niego praw. Trzeba więc przygotować zupełnie nowy projekt, a jedyną możliwością, by to zrobić, jest skorzystanie ze wsparcia prezydenta Bruskiego.
Źródło:
TVN 24
Co teraz zrobi radny Dzakanowski? - Po pierwsze na najbliższej sesji Rady Miasta będę chciał wrócić do petycji przeciwko finansowaniu in vitro z budżetu miasta, którą swego czasu podpisało ponad 2 tysiące bydgoszczan - mówi. - Po drugie po raz kolejny powtórzę: czegoś takiego, jak refundacja in vitro nie ma w zadaniach własnych gminy. Są za to inne, bardzo istotne, z którymi pan prezydent Bruski nic nie robi - jak na przykład sprawa dróg gruntowych. Moim zdaniem wywoływanie teraz tematu in vitro, to po prostu ruch polityczny przed kampanią.
Grażyna Szabelska, radna PiS również była przeciwna refundacji in vitro z miejskich pieniędzy. - Moje stanowisko teraz raczej nie ulegnie zmianie, wstrzymałbym się jednak na razie z komentarzem, ponieważ chciałabym zobaczyć, co będzie w nowym projekcie - mówi nam. - To temat bardzo delikatny, trudny, kontrowersyjny i związany z ludzkim dramatem, w związku z tym wymaga wrażliwości.
Braku wrażliwości obawia się jednak Ireneusz Nitkiewicz, radny SLD. - Par, którym można w ten sposób pomóc jest w Bydgoszczy sporo, dlatego wierzę, że uda się tutaj w końcu wprowadzić ten program - mówi. - Liczę się jednak z tym, że przy obecnej władzy to może być trudne. Z pewnością do akcji znów wkroczy pan wojewoda. Ale zrobimy co się da, by program refundacji in vitro zaczął w Bydgoszczy funkcjonować.
Na razie wojewoda wkroczył do akcji w Grudziądzu i stwierdził nieważność uchwały grudziądzkiej Rady Miasta w sprawie realizacji programu „Leczenie niepłodności metodą zapłodnienia in vitro dla mieszkańców Grudziądza na lata 2018-2019”, z którego mogło skorzystać 60 par.
Wyprawka 300 plus dla dziecka. Dla kogo? Od kiedy składać wn...