Serce Renaty Cichockiej nie wytrzymało. Kobieta zmagająca się z rakiem piersi zmarła w szpitalu w Tianjin w Chinach.
- Renata odeszła w czwartek 11 sierpnia, kilka minut przed godziną 21.00 czasu polskiego - mówi Paweł Kamiński, koordynator akcji pomocowej we Włocławku, uczeń Zespołu Szkół Elektrycznych.
Renata Cichocka, włocławianka, mama dwójki dzieci, od miesiąca przebywała wraz z mężem i tłumaczką w Chinach.
Lekarze w szpitalu w Tianjin poddali ją nowatorskiej terapii m.in. stosując chemioterapię doguzową. W tym samym szpitalu leczono kiedyś Izę Sokołowską, tancerkę z Trójmiasta, która walczyła z rakiem kręgosłupa. I wygrała tę walkę, po czym założyła fundację "Light of Hope", która zaangażowała się w pomoc Renacie Cichockiej.
Do Tianjin trafiają najcięższe przypadki. Takim była Renata. Chemioterapie, które przeszła, uszkodziły serce i nie można było w jej przypadku stosować kardio-toksycznych cytostatyków.
Pani Renata szukała nadziei w Chinach i tam ją jej dano. - Tak bardzo chcę żyć dla mojej rodziny, dla męża, dzieci - mówiła 20 czerwca podczas wizyty w redakcji "Gazety Pomorskiej" we Włocławku. Prosiliśmy wówczas naszych Czytelników o wsparcie finansowe dla Renaty, bo koszt terapii opiewał na ok. 150 tys. złotych.
Dzięki wielu ludziom dobrej woli, także Czytelnikom "Pomorskiej", Renata zebrała sporą część sumy potrzebnej na pobyt w Chinach. Przyczynił się do tego m.in. koncert charytatywny we Włocławku, kiedy to zebrano ponad trzy tysiące zł. Renata była już wówczas w Chinach. Niestety, w ostatnich dniach jej serce coraz gorzej znosiło trudy terapii. W końcu nie wytrzymało. - W imieniu rodziny dziękuję wszystkim, którzy dali Renacie nadzieję na życie - mówi Paweł Kamiński. - Ona nie przegrała. Wygrała życie wieczne...
Czytaj e-wydanie »