Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Restauracja kontra etatowcy

Katarzyna Fus
fot.sxc.hu
- Nagminnie łamane są nasze prawa - skarżą się zatrudnieni w Metropolis. Kierownictwo lokalu nie ma sobie nic do zarzucenia, a pracownicy zamierzają walczyć o swoje w sądzie.

www.pomorska.pl/torun

Więcej informacji z Torunia znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/torun

Lista zarzutów do właściciela Metropolis, znanej restauracji, jest długa. Pracownicy skarżą się na nieprzestrzeganie czasu pracy, brak wypłaty wynagrodzenia za pracę w weekendy i święta, mobbing przez właściciela baru.

Czarę goryczy przelały jednak nowe, dramatyczne ich zdaniem, warunki pracy. Gdy nie chcieli ich przyjąć, pracodawca "podsunął" wypowiedzenia, z których wynika, że to oni są winni sytuacji.

Wypłata w kopercie

- Dotychczas godziłem się na te warunki i siedziałem cicho, bo zależało mi na utrzymaniu pracy - mówi jeden z pracowników, który woli pozostać anonimowy. - Ile jednak można znosić takie traktowanie.
- Nagminne jest to, że pracujemy po 12-13 godzin dziennie, przez kilka dni i bez wolnego - mówi inny pracownik. - Co więcej szefostwo każe nam podpisywać dwie listy obecności i czasu pracy. Jedna jest przeznaczona dla kontroli, gdzie podpisujemy, że pracujemy 8 godzin dziennie. Na innej podajemy faktycznie spędzony czas w pracy.

O nieuczciwości pracodawcy wobec ZUS i skarbówki, zdaniem pracowników, ma świadczyć to, że wypłaty dostają nie na konto, a w kopercie.

Nie będziemy komentować

Właściciel firmy i jego mena-dżerka nie chcą sprawy komentować, przekonując jednocześnie, że dobrze znają kodeks pracy i skargi pracowników traktują za nieuzasadnione. Ich zdaniem dobrze wywiązują się ze swoich obowiązków wobec pracowników.

Ponadto zmiany w warunkach umowy tłumaczą względami ekonomicznymi i przekonują, że nikogo nie krzywdzą. Zdziwieni są też tym, że ich podwładni poskarżyli się mediom, a nie odpowiednim instytucjom.

Tymczasem pracownicy złożyli już skargę na praktyki stosowane przez właściciela lokalu do Państwowej Inspekcji Pracy. - Tam usłyszeliśmy, że pójdzie do firmy jeden kontroler i to po wcześniejszym umówieniu się z szefem. Ale jaki ma to sens? - pyta jeden z pracowników.
W toruńskiej inspekcji pracy przekonują, że taka praktyka jest często stosowana, a kontrole bez uprzedzenia zdarzają się tylko w nagłych przypadkach. Co innego usłyszeliśmy jednak w Okręgowej Inspekcji Pracy, gdzie dyrektorka instytucji zapewnia, że zapowiedź kontroli mija się z celem.

Pracownicy, nie wierząc w możliwość efektywnego sprawdzenia uczciwości pracodawcy, już zapowiadają, że o swoje prawa będą walczyć w sądzie. Inspekcja także zapewnia, że sprawę zbada.

Udostępnij

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska