
Na początku stycznia sympatycy przyszłej restauracji dowiedzieli się, że remont dobiega końca, czeka na sprzątanie i meblowanie. Chwilę później ekipa "Szarpanego" powiadomiła o planowanej wizycie Sanepidu. Po tym, jak inspekcja miała wydać pozytywną opinię, pracownicy lokalu obiecali wskazać datę otwarcia. Niestety, restauracja została zamknięta jeszcze w dniu otwarcia.

Inaugurację zaplanowano na godz. 13.00 (nawet kolorowe baloniki czekały), ale lokal zaliczył falstart.

Nazajutrz (27 stycznia) właściciele punktu ogłosili w mediach społecznościowych, że to już koniec działalności. W oświadczeniu czytamy m.in.: "Szarpane" to nie tylko jeden dzień otwarcia, ale wiele poprzedzających go tygodni ciężkiej pracy. Ostatnie dni i otwarcie zweryfikowały nasze plany i możliwości. Chcieliśmy stworzyć miejsce, w którym jedzenie będzie przygotowywane od początku do końca własnymi siłami, począwszy od świeżych składników, przygotowywania sosów, sałatek i mięsa. Niestety, doszliśmy do wniosków, że nie jesteśmy w stanie sprostać procesom logistycznym i pojawiło się wiele kwestii nie do przeskoczenia. Przeliczyliśmy siły na zamiary i projekt "Szarpane" dobiegł końca i nie będzie kontynuowany. Dzień otwarcia był również naszym dniem zamknięcia.

To ewenement nawet prawdopodobnie w skali kraju, żeby firma funkcjonowała jedynie kilka godzin i przestała istnieć. Zespół restauracji "Szarpane" w Bydgoszczy zamierza odstąpić lokal. Prowadzący go zablokowali możliwość dodawania komentarzy innym osobom, ale ludzie i tak komentują. Niektórzy podejrzewają, że szefostwo miało problem z inspekcją sanitarną i lokal nie przeszedł kontroli, wykonywanej przed otwarciem.