
W PUC S.A. nie rwą włosów z głów, że fragment ścieżki, wiodącej do alei przy tężni, znajduje się na ich terenie. - Wypadałoby przynajmniej o tym powiadomić właściciela - mówią.
(fot. Fot. Jadwiga Aleksnadrowicz)
Od razu wyjaśnijmy. Nie chodzi o wielkie połacie cudzego terenu, a niewielkie działki. W parku Zdrojowym na przykład chodzi raptem o 12 metrów kwadratowych. Tyle akurat z terenu należącego do Przedsiębiorstwu Uzdrowisko Ciechocinek S.A. "zabrała“ miejska inwestycja. Ot, kawałek alejki.
Przeczytaj także: Ciechocinek ma nową grotę solną. W jednej z tężni
Podobna sytuacja jest przy tężni nr 1. Burmistrz Leszek Dzierżewicz podkreśla, że pod tężnią prace miejskie kończą się na granicy działek, którą oznaczono dokładnie kostką. Wprawdzie po obu jej stronach wykonawcy inwestycji nawieźli ziemię pod trawę, ale to akurat zostało z PUC S.A. uzgodnione.
Natomiast jest tu jeszcze inny kawałek gruntu PUC S.A. zagospodarowany bez uzgodnienia przez miasto. Chodzi o ścieżkę, która wiedzie z terenu miasta do alei pod tężnią. Jej fragment biegnie po gruncie spółki. O tym jednak burmistrz nie wspomina.
I burmistrz, i Marcin Zajączkowski, prezes zarządu PUC S.A., zapewniają, że chcą się ze sobą porozumieć, tylko... druga strona nie bardzo chce.
- Byłem u pana prezesa, proponowałem wymianę gruntów, ale moja propozycja pozostała bez echa - twierdzi burmistrz .
- Tłumaczyłem panu burmistrzowi, że reprezentuję spółkę skarbu państwa i obowiązują mnie określone procedury - tłumaczy z kolei prezes Zajączkowski. - Przy zamianie gruntów musi być operat i wycena rzeczoznawcy. Mnie też zależy, żeby w Ciechocinku było pięknie, bo chodzi o naszych kuracjuszy, ale sam nie mogę podjąć decyzji. Muszę mieć opinię rady nadzorczej. Ona zaś musi mieć konkrety: co, za co , na jakiej zasadzie. A propozycji miasta co do zamiany nadal gruntu nie ma.
- Nie widzę dobrej woli ze strony spółki, a przecież ja też mogę wskazać miejsca, gdzie PUC wszedł na tereny miejskie - odbija piłeczkę burmistrz. Jakie? Leszek Dzierżewicz wymawia się od ich wskazania. Wspomina enigmatycznie o płocie sanatorium i pawilonie handlowym przy tężniach.
- Nie mogę się dowiedzieć o jaki płot chodzi. A pawilon? To sprawa między dzierżawcą naszego terenu a miastem, a nie nasza - uważa prezes Zającz-kowski. PUC ma do rozwiązania jeszcze inny problem: jak pobierać opłaty przy tężni nr 1, gdy obok będzie ogólnodostępny .
Prezesi PUC SA się zmieniają, a stosunki magistratu ze spółką uzdrowiskową dalekie są od klimatu współpracy. I jak dotąd nic nie wskazuje, by coś miało się zmienić. Widać za to, jak niechlujnie przygotowana jest miejska inwestycja, skoro na finiszu budowy pojawia się spór o działki.
Czytaj e-wydanie »