Protokół z kontroli na stadionie sporządziła wprawdzie rewizyjna poprzedniej kadencji (była rada nie zdążyła go rozpatrzyć), ale w sensie prawnym obecna komisja jest jej prawnym następcą. W dodatku spośród sześciu jej członków, czworo było radnymi przez ostatnie cztery lata, dwoje zasiadało w poprzedniej komisji rewizyjnej. W ciągu najbliższych tygodni nowi członkowie tego gremium zapoznają się z ustaleniami swoich poprzedników.
Wraca sprawa stadionu
Przypomnijmy, że lustratorów zaniepokoił fakt przeciągających się i coraz bardziej kosztownych prac. Inwestycja, która miała trwać trzy lata i kosztować siedem mln zł, ciągnie się już szósty rok (końca nie widać), a koszt wzrósł do 23 mln zł. Co więcej obecnie prace (przez większość czasu nadzorowane przez wydział kultury, sportu i turystyki, dopiero od roku przejął sprawy budowlane wydział gospodarki komunalnej) wykonywane są według nowej dokumentacji. Tymczasem przetarg na inwestorstwo zastępcze (który wygrał "Cenbud") dotyczył znacznie mniejszego zakresu robót, a tym samym i wynagrodzenia firmy, która w myśl umowy otrzymuje zapłatę równą 2,1 proc. wartości inwestycji.
Protokół z kontroli na stadionie, zapewne w styczniu, trafi na forum całej rady.
Architektura pod lupą?
Za to już na czwartkowej sesji rajcy będą debatować nad nowymi zadaniami dla komisji rewizyjnej. Jej członkowie na pierwszym roboczym posiedzeniu zaproponowali trzy: działalność Towarzystwa Budownictwa Społecznego, niektóre przetargi Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej oraz pozwolenia na budowę dla hipermarketu "Carrefour".
W przypadku tego ostatniego chodzi m.in. o to, że magistracki wydział architektury, który wydał dokumenty zezwalające Francuzom na rozpoczęcie stawiania centrum handlowego Bielawy, mimo, że brak było (wymaganego ustawą) studium wpływu tej inwestycji na środowisko naturalne. Co więcej parking hipermarketu zlokalizowano na terenie byłego parku dworskiego, który znajdował się pod szczególną ochroną.
Przetarg do przeglądu
PEC natomiast, w sierpniu br., gdy jeszcze pakiet większościowy w tej spółce miało miasto, ogłosił przetarg na dostawę ciepłomierzy. Do rywalizacji o kontrakt wart 1,2 mln zł stanęły cztery firmy, w tym toruński "Apator". I choć w ogłoszeniu przetargowym była adnotacja o preferowaniu dostawców miejscowych, a w regulaminie zapisano, że aż 80 proc. oceny oferenta stanowić będzie zaproponowana cena, wygrała duńska firma, której oferta była o 172 tys. zł wyższa od toruńskiej. Propozycji "Apatora" komisja przetargowa nie rozpatrywała w ogóle, zasłaniając się wymogami formalnymi.
