ZOOleszcz GKM Grudziądz ma pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Pewnie jedno z ważniejszych, bo ewentualna porażka z Unią na dobre wcisnęłaby grudziądzki zespół na dno ligowej tabeli. Grudziądzanie byli dużo skuteczniejsi od leszczyńskich „Byków”. Na torze znakomici byli Max Fricke i Vadim Tarasienko, dobrze wreszcie spisał się także Jason Doyle.
Drużyna i trener nareszcie mogą (przynajmniej na chwilę) odetchnąć. - Chyba było słychać po ostatnim biegu, jak spadł mi takie wielki kamień z serca - komentował Robert Kościecha, trener GKM. - Za mną dużo nieprzespanych nocy, przemyśleń, pracy. Cieszę się, że nie było nacisków z góry i presji, tylko zarząd dał nam spokojnie pracować. Teraz na torze było widać efekty. Cieszę się również, że Jason Doyle wraca na dobre tory. Jestem zadowolony z postawy całego zespołu. Kacper jeszcze powoli się rozpędza. Szkoda, ze nie udało mu się dowieźć podwójnego prowadzenia, bo psychicznie by się podbudował. Nie załamujemy się jednak, pracujemy i walczymy dalej - podkreślił.
- Mieliśmy udany mecz, zwłaszcza końcówkę. Ze swojej postawy jestem zadowolony i mam nadzieje, że w kolejnych meczach też będziemy wygrywać - dodał Max Fricke.
Przed grudziądzką ekipą kolejne trudne spotkania. W 5. rundzie (19 maja) jedzie na mecz do Gorzowa, a w 6. kolejce PGE Ekstraligi (26 maja) podejmie Apatora Toruń.
