Cała rodzina trafiła do szpitala w środę ok. godz. 23 z objawami zatrucia tlenkiem węgla. Dorośli spędzili noc pod opieką lekarza, ale potem opuścili lecznicę, żeby jak najszybciej dołączyć do dzieci, które trafiły do szpitala dziecięcego. - Wyszli na własne żądanie - mówi Sławomir Badurek, rzecznik wojewódzkiego szpitala zespolonego.
Ani dorosłym, ani dzieciom nic się nie stało, ale strażacy podkreślają, że tlenku węgla nie można lekceważyć.
- Od początku listopada w naszym regionie przez czad zginęło 7 osób, a 116 zostało poszkodowanych - mówi Małgorzata Jarocka, rzecznik wojewódzkiej straży pożarnej.
Czytaj także: Dramat podczas kąpieli. Nie żyje 14-latka
Czadu nie można zobaczyć, nie można go też wywąchać. Jak zabezpieczyć się przed "cichym zabójcą"? - Przede wszystkim zadbać o systematyczne kontrole kominów - wyjaśnia rzeczniczka. - Ważne jest też wietrzenie pomieszczeń, zwłaszcza, jeśli są w nich nowe, szczelne okna - i sprawdzanie wentylacji. Jest na to prosty sposób: przyłożyć kartkę papieru do kratki wentylacyjnej w ścianie. Jeśli przywiera - jest dobrze. Warto też kupić czujkę czadu. To wydatek rzędu 100 zł.
Z podobnych sposobów korzystają też mieszkańcy. - Półtora roku temu sama kupiłam sobie taki czujnik - przyznaje sąsiadka rodziny. - Od tamtego czasu już dwa razy zdarzało mu się wyć. Jest tak głośny, że nawet śpiącego obudzi. W obu przypadkach szybko zareagowaliśmy, wywietrzyliśmy pomieszczenia, skończyło się na stresie. Ale strach pomyśleć, co by się stało, gdyby nie było czujnika.
Zarządcy budynków zapewniają, że są one bezpieczne. - W tym bloku kilka dni temu była kontrola, kominiarze sprawdzali wentylację - zapewnia Czesław Degórski, prezes spółdzielni mieszkaniowej "Kopernik". - Nie było żadnych nieprawidłowości. Ale sama wentylacja to za mało, zwłaszcza, kiedy okna są superszczelne.