Kłopoty rodzinne doprowadzą przed sąd mężczyznę z osiedla Leśnego. To tutaj jego żona prowadzi zakład krawiecki.
Sąsiedzi, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że od jakiegoś czasu para żyje w separacji. - Był tu raz czy dwa, zawsze pod gazem, próbował się awanturować - opowiada nam starszy pan, którego spotykamy. Mieszka w pobliżu.
Niedawno w zakładzie rozegrały się mrożące krew w żyłach sceny.
Czytaj też: Bydgoszcz. Złapano podpalacza. Chciał spalić zakład krawiecki
Próbował podpalić
Mąż właścicielki przyszedł tu z półtoralitrową butelką wypełnioną benzyną. Łatwopalną ciecz wylał na podłogę. Próbował ją podpalić zapalniczką.
- Wcześniej informację o awanturze otrzymał mieszany patrol, złożony ze strażnika i policjanta - mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik municypalnych.
Mundurowi na szczęście zdążyli, zanim doszło do tragedii. Obezwładnili mężczyznę i zawieźli do aresztu. Kiedy wytrzeźwiał (miał prawie 3 promile alkoholu), postawiono mu zarzut z artykułu 160 kodeksu karnego: "Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu (…)." Teraz jest pod dozorem policyjnym.
Chciał się spotkać
- Na wolność wyszedł za kaucją, ma zakaz zbliżania się do ofiary - informuje Przemysław Słomski z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że zatrzymany chciał desperackim czynem zmusić żonę do spotkania. Jego sprawą zajmie się Sąd Rejonowy. Za przestępstwo, którego się dopuścił, grozi do 3 lat pozbawienia wolności.
Czytaj e-wydanie »