Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żona płonęła. On patrzył. "Tak zapłaciłeś jej za dobroć i poświęcenie?" [wideo]

Maciej Czerniak
Maciej Czerniak
Marcin Ch. w chwili zatrzymania prosił policjantów, by go zastrzelili. Wczoraj nie przyznawał się do winy. Nie wyraził żalu.
Marcin Ch. w chwili zatrzymania prosił policjantów, by go zastrzelili. Wczoraj nie przyznawał się do winy. Nie wyraził żalu. Maciej Czerniak
Marcinowi Ch. grozi 25 lat więzienia. Prokuratura przekonuje, że Marcin Ch. oblał żonę rozpuszczalnikiem i podpalił. Nie ma skruchy.

Na salę rozpraw do Sądu Okręgowego w Bydgoszczy Marcina Ch. doprowadziła policja. Mężczyzna miał na sobie sportową koszulkę. Idąc unikał wzrokiem obiektywów kamer i aparatów fotograficznych, ale sprawiał wrażenie pewnego.

Sędzia Marek Kryś oświadczył, że zamyka przewód sądowy. Zakończyła się sprawa dotycząca tragedii, która miała miejsce w marcu ubiegłego roku w Samociążku pod Koronowem. Przypomnijmy, że wczesnym rankiem w domu państwa Ch. interweniowali ratownicy pogotowia, straż pożarna i policja. 30-letnia Natalia Ch. trafiła najpierw do szpitala wojskowego w Bydgoszczy, a tego samego dnia przewieziono ją do kliniki leczenia oparzeń w Gryficach.

Stan kobiety był krytyczny. Miała poparzone 70 proc. powierzchni ciała, w tym głowę, tułów, ramiona i drogi oddechowe. Udzielającym jej pomocy lekarzom powiedziała, że mąż oblał ją rozpuszczalnikiem i podpalił. Zmarła po tygodniu leczenia. Biegli stwierdzili, że bezpośrednią przyczyną śmierci Natalii Ch. była niewydolność krążeniowo-oddechowa.

Na ławie oskarżonych zasiadł jej mąż, Marcin. Ten potężnie zbudowany mężczyzna ani przez chwilę - słuchając wczoraj mów stron - nie okazał skruchy. Unikał tylko krewnych zmarłej siedzących na miejscach dla publiczności. Słuchał ze wzrokiem wbitym w drewniany pulpit.

- Nie wiem, dlaczego oskarżony to zrobił. Dlatego, że jego żona chciała od niego odejść, czy dlatego, że - wręcz przeciwnie - wbrew jego naleganiom, nie chciała się wyprowadzić z domu. Nic jednak nie usprawiedliwia jego czynu - mówiła prokurator Małgorzata Krzyżanowska. Zaznaczyła, że gdy poparzona kobieta wybiegła z domu i krzyczała wzywając pomocy, sąsiedzi opisali ją jako „słup ognia”. W tym czasie mąż - jak podkreślała prokurator - miał siedzieć na schodach przed domem i tylko obserwować męczarnię żony. To jego zachowanie było dla prokuratury argumentem dla żądania 25 lat więzienia za działanie ze szczególnym okrucieństwem.

Obrońca mec. Anna Wiśniewska-Schulz próbowała za to wykazać, że jej klient nie miał zamiaru doprowadzić do śmierci żony. A fakt, że zaczęła płonąć, to tylko efekt nieszczęśliwego wypadku. Argumentowała, że Ch. kochał żonę i odczytała prywatne, emocjonalne SMS-y, które wymieniali małżonkowie.

Wideo: Matka zmarłej w wyniku poparzeń Natalii Ch. do swojego zięcia: "Tak zapłaciłeś jej za dobroć i poświęcenie?"

Co działo się w domu Ch. przedtem? Z relacji świadków wynikało, że nie działo się tam dobrze. Małżonkowie byli w separacji. Natalia - według jej matki Ewy R. - miała obawiać się o swoje życie. Wielokrotnie uciekała z domu z dziećmi i szukała schronienia przed Ch. u rodziny. Zamierzała złożyć pozew o rozwód. - Dlaczego to zrobiłeś? Tak zapłaciłeś jej za dobroć i poświęcenie? - R. zwróciła się wczoraj do Ch. Z jego ust padła tylko odpowiedź: - Błędem mojej żony było to, że miała matkę socjopatkę.

Wyrok zapadnie 21 lipca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska