- Mogliśmy powiedzieć o naszych problemach, a pan marszałek spotkał się z nami i obiecał pomoc prawną. O szczegółach mamy rozmawiać z panem Markiem Smoczykiem, sekretarzem województwa - nie ukrywał zadowolenia Krzysztof Pieczkowski, jeden z czterech rolników, którzy udali się wczoraj na obrady sejmiku.
Byli zadowoleni także z wystąpienia radnego Bogdana Lewandowskiego, który powiedział m.in. że rolnicy zdecydowali się sprzedać zboże Janturowi, "kierując się nie tylko ceną, ale również niezwykłą aurą otaczającą spółkę, którego zarząd i rada nadzorcza spoczywa w rękach osób kierujących strukturami PSL, piastujących odpowiedzialne funkcje publiczne, powiązanych partyjnie i towarzysko z osobami zajmującymi najwyższe stanowiska w państwie"
Radny ujął się nie tylko za rolnikami. - Rekomenduję także panu marszałkowi sprawę zwolnionych ze spółki Jantur pracowników. Ilu ich jest? W jakiej znajdują się sytuacji? Czy postąpiono wobec nich zgodnie z obowiązującymi w Polsce procedurami? - pytał w swojej interpelacji.
Marszałek Piotr Całbecki obiecał rolnikom, że zwróci się do gmin, które są partnerami samorządu województwa, by przychyliły się do wniosków rolników, pokrzywdzonych przez Jantur, o zwolnienie lub odsunięcie w czasie płatności podatków rolnych.
Kierownictwo Janturu, które wciąż nie ogłosiło upadłości spółki, zabiega o oddanie zadłużonej firmy w ręce rolników i uruchomienie produkcji. Według nieoficjalnych informacji więksi wierzyciele, którzy myślą o przejęciu Janturu, chcą wyłożyć pieniądze na spłatę rolników, czekających na należności wynoszące po kilka tysięcy złotych. Według niepotwierdzonych informacji, chodzi o kwotę 2 mln złotych dla ok. 400 wierzycieli.