Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rolnicy: Wierzyliśmy, że będzie lepiej. Mamy lepsze maszyny i więcej biurokracji

LT
- Trzeba produkować coraz więcej, by utrzymać się na rynku - mówi Janusz Walczak. - Kiedyś rolnik mógł utrzymać rodzinę, jeśli miał np. cztery krowy i dwie lochy, dziś jeśli ma dziesięć razy tyle - może mieć problem
- Trzeba produkować coraz więcej, by utrzymać się na rynku - mówi Janusz Walczak. - Kiedyś rolnik mógł utrzymać rodzinę, jeśli miał np. cztery krowy i dwie lochy, dziś jeśli ma dziesięć razy tyle - może mieć problem Lucyna Talaśka-Klich
Janusz Walczak, rolnik z Golskiej Huty (pow. włocławski), przewodniczący NSZZ RI "Solidarność" Województwa Kujawsko-Pomorskiego, podsumowuje co od 1989 roku zmieniło się w jego życiu i w kujawsko-pomorskim rolnictwie.
Rolnicy: Wierzyliśmy, że będzie lepiej. Mamy lepsze maszyny i więcej biurokracji

- W roku, w którym powołano pierwszy niekomunistyczny rząd, przystąpiłem do rolniczej "Solidarności" - mówi Janusz Walczak. - Dwa lata wcześniej zostałem rolnikiem. Wymarzyłem sobie ten zawód, ale zaczynałem w trudnym czasie. Pod koniec lat 80-tych gospodarze żebra łamali w kolejkach np. po nawozy. O wszystko trzeba było walczyć. Szczególnie wtedy było trudno, gdy nie miało się układów. Bogiem był naczelnik gminy albo sekretarz. Jeśli rolnik miał problemy z załatwieniem maszyny albo środków do produkcji, szedł na skargę np. do naczelnika. Jego jeden telefon mógł rozwiązać problem. On był "spowiednikiem" gospodarzy, ale dzięki temu wiedział dużo i trzymał ich w garści. Za sprzedanego tucznika przysługiwało 300 kilogramów węgla. Wtedy rolnicy nie mieli problemów ze zbytem. Skupem zajmowały się GS-y. Gospodarzom pieniędzy nie brakowało, ale często były to bezwartościowe papierki.

- W 1989 roku uwierzyliśmy, że będzie lepiej - dodaje. - Czekaliśmy na wolnym rynek, ale plan Balcerowicza szybko ostudził nasz zapał. Kupiłem ciągnik na raty i żeby nie paść ofiarą hiperinflacji sprzedałem m.in. cały zapas ziarna. Spłaciłem kredyt, sporo na tym straciłem. Od 1991 roku była stabilizacja, kupiłem wtedy kombajn do ziemniaków i w rok dałem radę go spłacić. Ale na początku lat 90-tych okazało się, że rząd Tadeusza Mazowieckiego chciał, by rolnicy kredytowali gospodarkę. Zrozumieliśmy, że znowu musimy walczyć o swoje. Były protesty, blokady a przeciwko nam - uzbrojeni policjanci.
- Gdy ministrem rolnictwa został Gabriel Janowski było nam lepiej, ceny w skupie ustabilizowały się - wspomina rolnik. - Zrezygnował, gdy zrozumiał, że więcej dla rolników nie zwojuje. Pod koniec lat 90-tych staliśmy się ofiarą wielu oszustów, którzy kupowali od nas płody rolne i nie płacili. Zresztą tak jest do dziś, bo prawo jest łaskawe dla złodziei.

Dodaje, że przez 25 lat na wsi zmieniło się bardzo dużo. - Mamy lepsze maszyny (nie tylko za dotacje unijne) i choć pracy fizycznej nam ubyło, to więcej czasu pochłania biurokracja - mówi Walczak. - Ceny płodów rolnych są bardziej rozchwiane, zależą od sytuacji na świecie, spekulacji giełdowych. Trzeba produkować coraz więcej, by utrzymać się na rynku. Kiedyś rolnik mógł utrzymać rodzinę, jeśli miał np. cztery krowy i dwie lochy, dziś jeśli ma dziesięć razy tyle - może mieć problem. Ćwierć wieku temu nasze rodzinne gospodarstwo zajmowało 16 hektarów, dziś 53, ale nie czuję się bogaty. Jako rolnik jestem szczęśliwy, lubię swój zawód, ale z samego szczęścia rodziny się nie wyżywi.

Dziś (4 czerwca) z okazji 25 rocznicy wyborów do Sejmu Kontraktowego specjalny dodatek do "Gazety Pomorskiej". Czytaj więcej: 4 czerwca 1989 wybraliśmy wolność! Dziś dodatek specjalny

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska