Wika Polska SA to jeden z największych pracodawców we Włocławku. Firma, należąca do Grupy Wika - światowego lidera w dziedzinie produkcji urządzeń do pomiaru ciśnienia, zatrudnia obecnie ponad tysiąc osób. Ale coraz częściej słyszy się w fabryce o zwolnieniach. Mówi się o redukcji zatrudnienia nawet o 180 osób. Pracownicy twierdzą, że możliwe jest ograniczenie czasu pracy do czterech dni w tygodniu.
W tym roku już doszło do niewielkich zwolnień. Skąd takie decyzje? Szefostwo tłumaczy tę sytuację realiami rynkowymi, czyli ogólnoświatowym kryzysem. - Wobec zmieniającej się sytuacji ekonomicznej jesteśmy zmuszeni do podejmowania działań, które mają na celu dostosowanie się do gorszych warunków
prowadzenia biznesu - twierdzi Franz Josef Vogel, dyrektor do spraw rozwoju w "Wika Polska" SA.
Szefostwo firmy podkreśla, że większość produkcji włocławskiego zakładu trafia na eksport. Manometry z Wika Polska dostarczane są na rynki Europy, Ameryki, Azji oraz Afryki. - Skalę spowolnienia gospodarczego w naszej branży oceniamy na poziomie 20-25 procent - podkreśla dyrektor.
- Dokonane w ostatnich latach inwestycje w park maszynowy, infrastrukturę oraz rozwój kapitału ludzkiego umożliwiły bardzo duży przyrost wielkości produkcji, a tym samym liczby zatrudnionych. Dzisiejsze realia weryfikują nasze prognozy i plany na przyszłość.
Co w tej sytuacji czeka załogę zakładu? - Jako pracodawca społecznie odpowiedzialny podjęliśmy decyzję o przygotowaniu programu dostosowczego i obserwujemy zmiany na rynku - oświadcza Andrzej Ossowski, dyrektor do spraw finansów i administracji. Obecnie Wika Polska nie planuje zwolnień grupowych. Szefostwo firmy podkreśla, że zwolnienia to będzie ostateczność
Tę informację potwierdziliśmy w Powiatowym Urzędzie Pracy we Włocławku. - Żaden z włocławskich zakładów, w tym Wika Polska, nie zgłosił jeszcze zwolnień grupowych - mówi Małgorzata Izdebska, dyrektor PUP.
To, że jednak Wika Polska nie planuje zwolnień grupowych nie oznacza, że nie będzie redukcji zatrudnienia. Ich skala i czas przeprowadzenia jest jednak trudny do przewidzenia, bo jak twierdzi szefostwo włocławskiego zakładu, nie wiadomo jaka będzie przyszłość branży.
Jeśli jednak to będzie konieczne, to zatrudnienie w zakładzie zmniejszy się o około 20-25 procent, czyli pracę może stracić nawet 250 pracowników. Pracownicy już drżą o swoje miejsca pracy. Dyrekcja podkreśla jednak, że redukcja dotyczyć będzie "dłuższej perspektywy".
