Pan Jan Suchomski z Różanny (gmina Bukowiec) świadomie nie podpisał w zeszłym roku przysłanej umowy, która obligowała do płacenia za wywóz śmieci dokonywanego przez firmę wybraną w przetargu dla całej gminy.
- Szkło oddaję do punktu skupu. Dostaję za to pieniądze. Drobne, ale zawsze. Dlaczego miałbym komuś za to płacić? - zastanawia się pan Jan. Nie ma również problemu z innymi odpadami.
- Nie robię zakupów w marketach. Nie kupuję zachodnich produktów w foliowych opakowaniach.
Przez rok nikt od pana Suchomskiego śmieci nie odbierał, a teraz z emerytury gmina będzie zabierać mu zaległości za odbiór nieczystości. - Dlaczego, skoro nic nie zabrali? - nie może zrozumieć pan Jan.
Czytaj: To czego nie posegregujemy, trafia do dołu
Okazuje się, że zeszłoroczna ustawa nie przewiduje istnienia niepokornych mieszkańców, którzy są w stanie sami poradzić sobie z nieczystościami. Płacić muszą wszyscy. Gmina ma obowiązek ściągania należności od opornych, którzy się od tego uchylają.
Stawka w Bukowcu wynosi 8 zł miesięcznie za posegregowane odpady i 14 zł za nieposegregowane. Rok temu gmina proponowała również mieszkańcom kupno kubłów na śmieci za 10 złotych.
- W przypadku tych, którzy nie płacą, od razu naliczamy tą wyższą stawkę. Mamy kilka osób, które usilnie próbują się migać, jednak nie mają na to szans - tłumaczy Adam Licznerski, wójt gminy.
Pan Jan Suchomski nie zamierza się poddawać ze swoim obywatelskim nieposłuszeństwem. - Niczego nie jestem im winien, skoro tych śmieci nigdy ode mnie nie zabrali. Z kolei teraz bezprawnie zabierają moje pieniądze z emerytury, na co zgodził się ZUS. Będę musiał z tą sprawą zgłosić się do sądu.