Mężczyzna poszukuje swojej siostry. Mieli być rozdzieleni w domu dziecka w Sopocie
O wzruszającej i dość smutnej historii można było przeczytać w mediach społecznościowych. To tam, na Facebooku, pan Klaudiusz opisał historię ze swojego życia, w której opowiada o tym, jak został rozdzielony ze swoją siostrą 12 lat temu w domu dziecka "Na wzgórzu". W swoim poście twierdzi on, że sytuacja ta była o tyle przygnębiająca, że nie miał nawet okazji się z nią pożegnać.
ZOBACZ TAKŻE: Poszukiwania Grzegorza Borysa. Zakaz wejścia do lasu pomiędzy Chwarznem a Karwinami
- Szukam Nikoli Budzyń, ur. 17.04.2005r. Być może masz teraz zmienione nazwisko. Mieszkaliśmy w Sopocie na ul. Malczewskiego. Miałaś 6 lat, ja 8, kiedy trafiliśmy do domu dziecka "Na wzgórzu" w Sopocie. Po paru latach, gdy wróciłem ze szkoły, okazało się, że zostałaś adoptowana, nawet nie dali nam możliwości, żeby się pożegnać. Jeśli to przeczytasz, proszę, odezwij się. Było i nadal jest mi ciężko bez ciebie - pisze pan Klaudiusz w mediach społecznościowych i publikuje zdjęcia swojej siostry.
Mężczyzna podkreśla, że zależy mu głównie na informacji, czy dziewczyna jest bezpieczna. Czemu poszukiwania zaczął dopiero po dwunastu latach?
ZOBACZ TAKŻE: Zakaz wstępu do lasu między Chwarznem a Karwinami utrzymany. Piąty dzień poszukiwań Grzegorza Borysa
- Mam nadzieję że nie jesteś na mnie zła, że zacząłem szukać cię dopiero teraz, ale dzięki wsparciu żony w końcu znalazłem siłę i odwagę, żeby to zrobić. Jeśli nie będziesz chciała się ze mną spotkać i utrzymywać kontaktu, zrozumiem. Chciałbym chociaż wiedzieć, że żyjesz i jesteś bezpieczna - podkreśla Klaudiusz.
Dane kontaktowe do pana Klaudiusza znajdziecie w jego poście na Facebooku, który zamieszczamy niżej:
Pan Klaudiusz kontaktował się już z domem dziecka "Na wzgórzu", ale nie uzyskał na razie żadnych informacji. W rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" żona mężczyzny wskazywała, że nie ustaje on w poszukiwaniach i próbuje ponownie skontaktować się z placówką.
