Czy wszyscy parlamentarzyści regionu poważnie traktują swoich wyborców?
Gdyby zastosować kryterium uczestnictwa w ankiecie "Gazety Pomorskiej" - większości z nich nie interesuje opinia publiczna. Ale po wakacjach to się bardzo zmieni.
Zaledwie kilkunastu z trzydziestu parlamentarzystów województwa odpowiedziało na naszą przedwyborczą ankietę w ramach akcji "Oko na posła". A przecież nie organizowaliśmy jej dla siebie, tylko dla dziesiątków tysięcy Czytelników, którzy chcieliby dowiedzieć się o pracy i poglądach parlamentarzystów czegoś więcej niż gładkich słów. Zapewne wyborcy wyciągną z tego wnioski już w październiku.
Najbardziej zdumiewająca jest nieobecność w naszej akcji - i na naszych łamach - posłów Prawa i Sprawiedliwości. Żaden z nich nie odpowiedział na kilka prostych pytań zadanych również przez internautów naszego portalu Moje Miasto! Podobnie jak dwójka posłów Polskiego Stronnictwa Ludowego: wicemarszałek Sejmu Ewa Kierzkowska i Eugeniusz Kłopotek. Spisali się w większości posłowie Platformy oraz lewicy (odpowiedzi Anny Bańkowskiej z SLD, Grażyny Ciemniak z SdPl i pozostałych posłów na tematy ściśle związane ze sprawami Bydgoszczy i regionu zamieścimy wkrótce).
Pieniądze: populizm czy klepanie biedy?
Wszystkim posłom, którzy zrezygnowali z pracy zawodowej lub aktywności gospodarczej przysługuje uposażenie poselskie w wysokości 9 893 zł brutto. Do tego dolicza się tzw. dietę parlamentarną. To wyrównanie kosztów ponoszonych przez posłów podczas pracy na terenie całego kraju. Dieta wynosi 2 567 zł. Posłowie funkcyjni otrzymują prócz tego dodatki od 10 do 20 proc. Dużo to, czy mało?
Czy posłowie biorą w ogóle pod uwagę zmniejszenie uposażenia poselskiego w kolejnej kadencji parlamentu? To pytania zadaliśmy naszym parlamentarzystom.
Grzegorz Roszak, inowrocławski poseł Platformy Obywatelskiej jest za ograniczaniem uprawnień posła, np. immunitetu, do niezbędnych z punktu widzenia sprawnego wykonywania mandatu. - Obawiam się jednak - wyjaśnia - że obniżanie uposażeń poselskich nie będzie sprzyjać profesjonalizacji pracy. Pragnę poinformować, że np. część swojej diety systematycznie przeznaczam na wspieranie działalności takich instytucji jak domy dziecka, młodzieżowe ośrodki wychowawcze, świetlice wiejskie.
Współzałożyciel Polska Jest Najważniejsza w regionie Andrzej Walkowiak, nie waha się: - Jeśli będzie taka inicjatywa podniesiona przez sejmową większość, to ją poprę.
Z kolei lewicowy wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich z Torunia (SLD) tłumaczy, że kilkanaście lat temu średnie wynagrodzenie posła wynosiło siedem średnich krajowych pensji: - A dziś poprzez niepodwyższanie wynagrodzeń od kilkunastu lat uposażenie posła zmniejszyło się do trzech średnich krajowych. Zlikwidowaliśmy trzynastą pensję. A ja cieszę się, że mogłem być jednym z inicjatorów tak znacznych obniżek poselskich wynagrodzeń.
Lider Platformy w regionie Tomasz Lenz z Torunia pytany o wysokość diety poselskiej wyjaśnia, że to swoiste wyrównanie kosztów ponoszonych przez posłów w trakcie wykonywania mandatu w regionie i na terenie kraju. - W chwili obecnej - mówi - wynosi ona 2473 zł. To kwota, która pomaga w codziennej pracy na rzecz mieszkańców. Odpowiada ona naszym potrzebom, by dobrze wypełniać powierzone obowiązki.
Włocławianin Marek Wojtkowski (PO) przyznaje otwarcie, że nie będzie postulował obniżenia uposażeń poselskich: - Taka deklaracja z mojej strony w chwili obecnej byłaby nic innym, jak tylko populistycznym zabiegiem. Osobiście uważam, że politycy w Polsce nie należą wcale do grupy szczególnie uprzywilejowanych materialnie, jest wiele zawodów i funkcji znacznie lepiej opłacanych. Pensje ministrów i wiceministrów w Polsce należą do najniższych nie tylko w Unii Europejskiej, ale i w całej Europie. Niekiedy się zastanawiam, co powoduje ludźmi, że mimo to zgadzają się obejmować odpowiedzialne stanowiska państwowe. Na pewno nie są to pieniądze.
Podobnie uważa bydgoski senator (z listy Platformy) Jan Rulewski: - Moim zdaniem powinno się zwiększyć uposażenie na zaplecze parlamentarzysty. Słaby poseł lub senator jest marionetką w rękach władzy, szemranych interesów ewentualnie partyjnych bossów...
Jego kolega, włocławski senator Andrzej Person z PO twierdzi z kolei, że nie ma to dla niego większego znaczenia: - Pieniądze nie są powodem mojego istnienia w polityce.
Senator Person twierdzi, że nie dokonywał żadnego bilansu wydatków, ale jest pewien, że przekraczały jego przychody z diety i uposażeń senatorskich. Bydgoszczanka Teresa Piotrowska i Krzysztof Brejza (oboje z PO) pominęli pytanie o ewentualne zmniejszenie uposażeń skromnym milczeniem.
Sława i praca
A co właściwie fascynuje parlamentarzystów w polityce? Było to drugie pytanie naszej ankiety. Pieniądze, może stała obecność w telewizji? Czy może zwyczajnie - sława?
Krzysztof Brejza: - Najbardziej fascynuje mnie w polityce możliwość pomagania ludziom w oparciu o ustawę o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Mam na myśli dyżury poselskie, interwencje i interpelacje.
Tomasz Lenz: - Każdy człowiek odnosząc się do otaczającej rzeczywistości może przyjąć różną postawę. Można być biernym obserwatorem zdarzeń, krytykować zastałą rzeczywistość lub aktywnie ją współtworzyć. Przez całe życie najbliżej mi było do tej ostatniej. Stąd też wzięło się moje zaangażowanie w politykę. Możliwość ulepszania rzeczywistości i pracy na rzecz regionu sprawia, iż poświęcam jej większość swojego czasu. Pieniądze, sławę i telewizję pozostawiam politycznym celebry-tom.
Andrzej Person: - Telewizja i sława były obecne w moim życiu przed polityką. Pieniądze jak wyżej. W polityce upatruję możliwość pomagania ludziom i zdarzeniom.
Teresa Piotrowska: - Żaden z podanych czynników. Fascynuje mnie tworzenie prawa i dzięki niemu wpływanie na zmianę i tworzenie rzeczywistości ludzi, bo tak naprawdę fascynują mnie oni. Chcę im pomagać, być blisko ich problemów i je rozwiązywać. Moja działalność polityczna to przede wszystkim poświęcanie czasu innym - "jeśli nie masz czasu dla ludzi, nie możesz być politykiem". Dlatego właśnie systematycznie dyżuruję nie tylko w "poselskie poniedziałki" i nie tylko w biurze w Bydgoszczy. Kiedy nie ma posiedzeń Sejmu dyżuruję w Szubinie, Barcinie, Gniewkowie, Nakle, Świeciu, Sępólnie, Żninie, odwiedzam również inne miejscowości. Zatem jeśli nie ma mnie w terenie, to jestem w biurze w Bydgoszczy - nie lubię tracić czasu, w polityce nie można sobie na to pozwolić, dlatego jak najwięcej staram się spędzić go wśród ludzi.
Grzegorz Roszak: - W polityce fascynuje mnie możliwość wpływania na otaczającą nas rzeczywistość. Możliwość zbiorowego działania oraz sprawdzenie własnych kompetencji w konfrontacji z różnymi ideami i poglądami. Takie pojmowanie uczestnictwa w polityce jest mi bliższe niż pieniądze, telewizja i sława.
Jan Rulewski: - Żadna z tych rzeczy. Ślub z polityką wziąłem w wieku osiemnastu lat. Wytrzymałem więzienia, wygrane, przegrane, zesłanie i uściski dłoni wyborców.
Andrzej Walkowiak: - Myślę, że najbardziej fascynujące w polityce jest podejmowanie decyzji ważnych dla tysięcy lub milionów ludzi, wpływanie na losy kraju. Nie ma drugiej tak ważnej i fascynującej dziedziny życia. Trzeba tylko pamiętać, że działalność polityczna to służba, a nie sposób na autopromocję.
Jerzy Wenderlich: - Co mnie fascynuje w polityce? Praca.
Marek Wojtkowski: - Politykę traktuję jako służbę, a nie zawód, więc sława, media i pieniądze nie powodowały mną, żeby w końcu zaangażować się w politykę. Była to decyzja przemyślana, dojrzewałem do niej kilka lat i mimo oporu osób mi najbliższych, postanowiłem czynnie zaangażować się w życie publiczne. Myślę, że spełniam nadzieje osób, które mi zaufały, jeśli nie - to wybory to zweryfikują. Każdy wynik wyborczy przyjmę z pokorą i zrozumieniem.
Partyjne wędrówki - mandat ten sam
W świetle ostatnich wędrówek poselskich interesowało nas, czy parlamentarzyści po ewentualnej zmianie barw partyjnych nie powinni po prostu honorowo odejść z polityki? Zapytaliśmy więc wprost: czy możemy być pewni, że w trakcie kadencji nie zmienią swoich poglądów? A jeśli tak, to czy obiecają rezygnację z mandatu poselskiego?
W najtrudniejszej sytuacji był zapewne Andrzej Walkowiak, poseł kilku partii. Ale tłumaczy to tak: - Ja nie zmieniłem swoich poglądów w trakcie działalności publicznej ani trochę. Zmieniłem partię polityczną, bo uznałem, że zmieniły się poglądy jej głównego aparatu. Jestem konserwatystą światopoglądowym i zwolennikiem swobód gospodarczych. Dziś właśnie PJN jest środowiskiem, które promuje wartości republikańskie. Mamy bardzo dobry program zarówno gospodarczy, jak i prorodzinny. Chcemy też konstytucyjnych zmian.
Grzegorz Roszak z kolei zapewnia, że swoje miejsce w życiu politycznym widzi tylko w Platformie Obywatelskiej i nie rozważa innych scenariuszy.
Senator Person również deklaruje stałość polityczną. Poglądy ma takie same od lat i nie zamierza ich zmieniać. Konserwatywne w polityce, liberalne w sprawach gospodarczych i obyczajowych. Przed Platformą nie należał do żadnej partii politycznej i tak zostanie.
Młody i ambitny poseł Krzysztof Brejza wyklucza jakiekolwiek wędrówki partyjne: - Jeżeli wyborcy podczas najbliższych wyborów parlamentarnych obdarzą mnie zaufaniem, co miałoby oznaczać, że zgadzają się z moimi poglądami, to zapewniam, iż dołożę wszelkich starań, aby nie zawieść ich oczekiwań.
Bodaj najbardziej komfortową sytuację ma Jan Rulewski. Tłumaczy, że partii nie zmieni gdyż nigdy do żadnej nie należał, choć niektóre zwalczał. - Moją jedyną miłością jest "Solidarność"... Ach, gdyby jeszcze coś mi się udało w jej duchu zrobić!
Wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich kwituje pytanie krótko: - Tak, zrezygnowałbym z mandatu.
Natomiast Teresa Piotrowska, jako założycielka Platformy Obywatelskiej w regionie - wówczas pierwszy raz kandydowała do Sejmu - będzie ubiegać się o mandat po raz czwarty również pod szyldem PO: - Jestem niezwykle związana z ideałami, które od zawsze obecne są w partii, bliskie są mi realizowane cele i strategia, bliscy są mi ludzie - członkowie PO , a przede wszystkim ci, dla których partia działa - obywatele. Ważna jest dla mnie "obywatelskość" Platformy, jej otwartość, energia, determinacja i skuteczne mimo przeszkód działanie.
Marek Wojtkowski uważa się za odpowiedzialnego człowieka i polityka: - Nie wszystko mi się podoba, co dzieje się w mojej formacji politycznej, jednak biorę odpowiedzialność za wszelkie działania mojej partii. PO jest moją pierwszą i ostatnią partią polityczną do której przystąpiłem.
Odpowiedzi posłów dotyczące najbliższych nam spraw regionu zaprezentujemy w najbliższym czasie.