Na koronowskim Rynku są dwa hydranty. Oba były niesprawne. Wykazała to kontrola, którą przeprowadzono już w lipcu. Mimo groźby, że w razie wybuchu pożaru koronowscy strażacy zostaną bez wody, wstrzymano się do jesieni z wymianą niesprawnych urządzeń. Dlaczego?
- _Nie chcieliśmy rozkopywać rynku latem, w pełni sezonu turystycznego - _tłumaczył nam wczoraj Ryszard Chrzanowski, dyrektor Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Koronowie.
To jego ekipa, od poniedziałku pracowała w staromiejskiej części miasteczka. Wymiana wymagała m.in. zdjęcia zabytkowej kostki i zrobienia wykopu. Wczoraj o godz. 17 gros prac związanych z wymianą hydrantów zakończono. Pozostało już tylko powtórne ułożenia kostki i... znów po rynku jeździć będzie można bez przeszkód. Mieszkańcy tej części miasteczka spać mogą spokojniej.
Wymienione hydranty stały na rynku ponad 50 lat. Czas zrobił swoje. Instalację uszkodziła rdza, przy próbie uruchomienia puszczały gwinty. Swoje zrobili też zbieracze złomu. To przez nich nie montuje się już na hydrantach miedzianych końcówek do przymocowania węży. Strażacy wożą je z sobą.
Na terenie gminy jest blisko 600 hydrantów. Każdego roku wymienia się około 20 z nich. Nowy hydrant kosztuje 800-900 zł. Gdy trzeba zrywać i kłaść potem na nowo asfalt czy kostkę koszty prac przekroczyć mogą nawet 1200 zł.