https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Tadeuszem Zaborowskim, kandydatem na burmistrza Tucholi

Rozmawiała Ramona Wieczorek [email protected] tel. 52 396 69 32
fot. DF
- Niektórzy zachowali się gorzej niż za stalinizmu - chcieli wykonać egzekucję bez wyroku - mówi Zaborowski. Rozmowa z kandydatem na burmistrza Tucholi, wystawionym przez komitet PSL.

- Jako jedyny stanął pan w szranki z obecnym burmistrzem. Czym chce pan przekonać do siebie wyborców?
- Przez ostatnie cztery lata pokazałem, że w przeciwieństwie do opinii tych, którzy pokazywali mnie w czarnych kolorach, jestem człowiekiem zdolnym do ciężkiej pracy, do współpracy, konsultacji, budowania. Ta kampania będzie miała taki styl - pod warunkiem, że mój przeciwnik to uszanuje i również będzie się do tych zasad stosował.

- Czy miał pan jakichś kontrkandydatów w szeregach PSL?
- Propozycja była skierowana konkretni do mnie, od dłuższego czasu mnie namawiano do startu w wyborach. Nie wypowiadałem się w tej sprawie. Mówiłem, że gdy będą zgłoszone listy wyborcze, możemy wrócić do tematu.

- Czy niedawno podnoszone wobec pana zarzuty, jakoby był pan tajnym współpracownikiem SB - z których został pan oczyszczony - pańskim zdaniem mogą zaszkodzić panu w kampanii?
- To ocenią ludzie. Od początku prosiłem tych, którzy mieli wobec mnie uwagi, by zaczekali, aż się wypowie prokurator IPN. Niektórzy jednak nie chcieli czekać i zachowali się gorzej niż w latach 50., za czasów stalinowskich - bez wyroku chcieli wykonać egzekucję. Jak ludzie to odebrali? Nie wiem. Na pewno inaczej na tę sprawę spojrzą młodzi, inaczej moi rówieśnicy. Ja sobie nic do zarzucenia nie mam. Mam odpowiednie dokumenty na potwierdzenie mojej niewinności, mogę spać spokojnie. Zresztą te sprawy to przeszłość, trzeba iść do przodu.

- Na czym chce pan oprzeć kampanię? Ma pan jakieś asy w rękawie?
- Chcę mówić o pozytywnych rzeczach. Swoje wypowiedzi i działania, pod którymi się podpisywałem, zawsze były dla dobra ludzi, społeczeństwa. To człowiek jest najważniejszy. Nigdy nikogo nie skrzywdziłem ani nie krzywdzę. Zresztą administracja to dla mnie nie praca, ale służba, którą pełnię od ponad 30 lat i zawsze ją w ten sposób traktowałem. W urzędzie miejskim pracowałem od '79 do 2002 r. na różnych stanowiskach.

- Łatwa będzie rywalizacja z Tadeuszem Kowalskim?
- Na pewno nie będzie to łatwy przeciwnik. Tadeusz Kowalski na pewno jest bardziej przygotowany marketingowo - jako pracownik PZU był lepiej wyszkolony w tej dziedzinie, być może pod tym względem w niektórych sytuacjach będę wypadał gorzej. Mam jednak doświadczenie, jeśli chodzi o administrację, mam swoje pomysły. Mieszkańcy niech to ocenią. To, co on i ja zrobiliśmy dla Tucholi, to dwa różne tematy. Warto wziąć pod uwagę, że to, co dostaliśmy na inwestycje w minionej kadencji, trzeba będzie teraz spłacać! Przyszłe lata na pewno nie będą tak dobre pod względem finansowym. Byłoby to obiecywanie gruszek na wierzbie. A społeczeństwo też się interesuje tymi sprawami i wie, że wiele rzeczy zostało zrobionych dzięki środkom zewnętrznym, a nie wygospodarowanym w budżecie.

- Co będzie sztandarowym hasłem pańskiej kampanii? Będzie pan obiecywał jakąś inwestycję? Basen, kino, obwodnica?
- Od trzydziestu lat za Bladowem są powbijane kołki pod budowę obwodnicy. Chciałbym wrócić do tego tematu z impetem, jaki był cztery lata temu i na początku 2007 r., gdy plany zostały sporządzone przez drogowców. Miałem o rozpisane na detale, ale wówczas nie dane mi było kontynuować działań. A przed obwodnica nie uciekniemy!

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska