- Czy nasz system opieki zaspakaja potrzeby przewlekle chorych i niezdolnych do samodzielnej egzystencji?
- W Toruniu mamy dość dobrą sytuację. Poza naszym ośrodkiem funkcjonuje jeszcze zakład przy hospicjum "Światło" i prowadzony przez siostry na Podgórzu. Mamy też ośrodek dla dzieci. Na tle województwa wypadamy więc dobrze, aczkolwiek nie jest najlepiej, bo problem ludzi schorowanych i nieradzących sobie bez pomocy w codziennym życiu wciąż narasta. Zwiększa się liczba osób w wieku poprodukcyjnym, w dojrzałej dorosłości, jak to ktoś nazwał. Przewiduje się, że ze szczytem tego zjawiska będziemy mieli do czynienia między 2020 a 2050 rokiem. Więc to dopiero początek problemu, który dotyczy nie tylko Torunia czy naszego województwa, ale całej Polski i starzejącej się Europy. Przy tym rośnie liczba osób niepełnosprawnych w różnym wieku. A władze i na szczeblu lokalnym i centralnym różnie podchodzą do problemu opieki długoterminowej. Są rejony w kujawsko-pomorskim, gdzie nie ma jej wcale, albo w bardzo małym stopniu zaspakaja potrzeby. Jest problem ze sprzętem i lokalami. A system profesjonalnego wsparcia opieki domowej w wielu miejscach jest w powijakach. Z dostępnością do tych świadczeń też jest różnie. Brakuje również współpracy między sektorami medycznym a opieki społecznej. Nie ma dobrego rozwiązania, które łączyłyby te działki.
- Na konferencję, która dzisiaj rozpoczyna się w Toruniu przyjechali specjaliści z całego świata. Czy inne kraje radzą sobie z tym lepiej? Mamy od kogo się uczyć?
- Jesteśmy i lepsi i gorsi. Są kraje, jak Niemcy czy Holandia, które zdecydowanie przodują w organizacji i standardach opieki długoterminowej. Cały czas korzystamy z doświadczeń tych państw. Ale już dla Europy Wschodniej to my jesteśmy wzorem. Owszem, mamy w kraju kilka perełek - ośrodków, którymi możemy się pochwalić, ale większość zakładów zwyczajnie nie ma środków, by realizować te dobre, światowe standardy. Sektor opieki długoterminowej jest u nas słabofinansowany, w tej chwili mamy niedoszacowanie stawek w granicach 70 proc. To bardzo dużo. Zakłady różnie sobie z tym radzą, np. zmniejszają zatrudnienie fachowego personelu czy łączą świadczenia. Ale prawda jest taka, że na dłuższą metę żaden kraj nie jest w stanie przyjąć na siebie opieki nad tak dużą grupą potrzebujących w wydaniu instytucjonalnym.
- Czyli powinniśmy postawić na rozwój domowej opieki?
- Zatrzymanie pacjenta w domu tak długo jak to możliwe, oczywiście przy odpowiednim wsparciu finansowym i merytorycznym oraz obecności pielęgniarek i opiekunek medycznych, byłoby najlepszym rozwiązaniem przede wszystkim dla jego stanu. Ale to optymalne także ze względów ekonomicznych. Jednak, jak mówiłam, ten system u nas dopiero raczkuje. Za mało jest umów na taką opiekę, brakuje porządnego systemu wsparcia rodziny wiedzą i dotacjami. Wiem, że znowu szykują się jakieś zmiany ustawodawcze, ale różnych zapowiedzi było już wiele. Zobaczymy, co teraz z tego wyjdzie.
Czytaj e-wydanie »