Od niedawna na inowrocławskim rynku działa Miejska Telewizja Inowrocław, a już od 7 lat - ratuszowy informator "Nasze Miasto Inowrocław ".
Imperium medialne
Sprawa co pewien czas trafia na łamy inowrocławskich mediów. Tym razem poruszył ją Marcin Wroński, szef ruchu "Nowy Inowrocław". Przekonuje, że władze Inowrocławia "zamiast budować imperium medialne, powinny zająć się młodymi mieszkańcami, którzy nie widząc perspektyw, opuszczają miasto ".
- Pieniądze, zamiast na gazetkę i telewizję, można przeznaczyć na ważniejsze cele - apeluje.
Jego zdaniem informacje, które trafiają na łamy ratuszowego miesięcznika przedstawiają miasto w sposób tendencyjny i jednostronny.
- Gdyby teksty były obiektywne, to można byłoby w nich przeczytać na przykład o zastrzeżeniach do funkcjonowania miasta podnoszonych przez radnego Andrzeja Kieraja lub przez ruch "Nowy Inowrocław "- przekonuje.
Informator to nie gazeta
Gdy ratuszowych urzędników zapytaliśmy o to, czy radni opozycji lub członkowie ruchu "Nowy Inowrocław "mają szansę na publikację swych informacji w gazecie "Nasze Miasto", dowiedzieliśmy się, że tendencyjnie podchodzimy do opisywanego zagadnienia. Dlaczego? Bo "Nasze Miasto Inowrocław "nazwaliśmy gazetą, a powinniśmy zwać informatorem. Do meritum sprawy się nie odnieśli.
Słów Marcina Wrońskiego również nie chcą komentować. - Każdy mieszkaniec ma prawo do wyrażania własnej opinii w sprawach publicznych, a my zajmujemy się w tej chwili bardziej istotnymi dla mieszkańców sprawami, o czym można również przeczytać w informatorze "Nasze Miasto Inowrocław "- reklamują urzędnicy.
Czytaj e-wydanie »