Miesięczny Victor zmarł mimo pomocy ratowników
Miesięczny Victor z Rudy Śląskiej trafił do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka 22 lipca 2020 roku. Do Katowic przetransportował go śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, na pokładzie którego trwała intensywna reanimacja chłopca.
- Kiedy do nas trafił, był w stanie skrajnie ciężkim, z obrażeniami głowy i stłuczeniami ciała. Po udanym przywróceniu akcji serca i oddechu, zostało przekazane na intensywną terapię, gdzie toczyła się dalsza walka o jego życie - mówił wówczas dr Andrzej Bulandra, koordynator centrum urazowego GCZD.
Niestety kolejne próby uratowania życia niemowlaka okazały się bezskuteczne. Victor zmarł.
Prokuratura nie ma wątpliwości, że ojciec maltretował syna
Lekarze od początku nie mieli wątpliwości, że obrażenia Victora nie powstały przypadkowo. Choć teoretycznie nie mogli tego wykluczyć, to ocenili, że chłopiec musiałby kilkukrotnie spać ze schodów. - Ojciec dziecka znęcał się nad noworodkiem - stwierdza kategorycznie prok. Joanna Smorczewska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
- Gdy dziecko płakało – głośno krzyczał do niego, szarpał jego kończynami, wielokrotnie, działając z dużą siłą rzucał nim z wysokości do łóżeczka i na łóżko, mocno ściskał jego klatkę piersiową, gwałtownie nim potrząsał, z dużą siłą przyciskał nóżki noworodka do klatki piersiowej, powodując swoim działaniem poważne obrażenia - opisuje prok. Smorczewska.
Kolejne szczegóły, jakie ustalili śledczy, są jeszcze bardziej wstrząsające. 22 lipca Victor został w domu sam ze swoim ojcem - Mariuszem Sz., który „działając w okolice szczytu głowy narzędziem twardym, płaskim, z dużą siłą, spowodował u dziecka rozległy i ciężki uraz czaszkowo-mózgowy”.
Matka nie reagowała, kiedy Mariusz Sz. znęcał się nad dziećmi
Aleksandra Sz. - mama Victora - była wówczas poza domem. Kiedy dowiedziała się, że jej syn nie oddycha, wezwała pogotowie.
- Nie reagowała na zachowanie męża, mimo stwierdzenia obrażeń u noworodka nie wzywała do niego pomocy, mimo ciągłego kontaktu z kuratorem, pracownikami opieki społecznej, członkami rodziny, nie informowała nikogo o tym, w jaki sposób zachowuje się Mariusz Sz. - mówi prok. Smorczewska.
Rok wcześniej ojciec połamał żebra swojej córce - Victorii. Polsat News ustalił, że dziewczynka trafiła na jakiś czas do rodziny zastępczej, ale później wróciła do rodziców.
Nie przeocz
Rodzicom Victora grozi dożywocie. Rozpoczął się proces
30-letni Mariusz Sz. i 29-letnia Aleksandra Sz. zostali zatrzymani zaraz po śmierci syna.
W styczniu 2021 roku śledczy z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach postawili im szereg zarzutów.
Mariusz Sz. odpowie za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem i doprowadzenie do śmierci swojego nowonarodzonego syna. Mężczyznę oskarżono również o naruszenie czynności narządów ciała córki, a także czyny zabronione przez ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii.
Zobacz koniecznie
Z kolei Aleksandra Sz. również usłyszała zarzut znęcania się ze szczególnym poprzez nieprzeciwdziałanie brutalnym zachowaniom męża, a także udzielenia pomocy w zabójstwie dziecka poprzez pozostawienie bezbronnego noworodka jego opieką.
Proces małżeństwa z Rudy Śląskiej rozpoczął się w poniedziałek, 15 marca, przed Sądem Okręgowym w Gliwicach. Obydwojgu grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Ze względu na charakter sprawy skład sędziowski zdecydował o wyłączeniu jawności procesu. Tę decyzję argumentowano dobrem Victorii. Media nie mają wstępu na salę rozpraw.
Musisz to wiedzieć
Bądź na bieżąco i obserwuj
