W najnowszym tomie Kroniki Bydgoskiej Marcin Gorączko wspomina największe powodzie, jakie nawiedziły nasze miasto od końca XIX w. Niewątpliwie najgroźniejsza była ta z 1888 r., do tej pory Brda w mieście nie dotarła tak wysoko jak wtedy.
Runęło osiem domów
Okazuje się, że powodzie najczęściej nawiedzały Bydgoszcz w marcu, kiedy kra płynęła w dół Wisły. Gdy zwały lodu tworzyły zator poniżej Fordonu, poziom obu rzek - Wisły i Brdy - tak się podnosił, że woda wdzierała się do miasta.
Bydgoszczanie mieli swoje punkty pomiarowe dla powodzi. Najpierw zawsze obserwowali jak znikała pod wodą Wyspa św. Barbary koło mostu Staromiejskiego. Groźnie zaczynało sie robić, gdy rzeka wylewała się na Rybi Rynek i ul. Stary Port. Tak było w roku 1889, 1924, 1937 i 1947.
Jednak w 1888 r. było znacznie gorzej. Wtedy woda wdarła się także na ul. Petersona (dziś Obrońców Bydgoszczy) czy do piwnic domów przy ul. Poznańskiej. Zupełnie zniknęła Wyspa Młyńska, nad powierzchnią sterczały tylko drzewa i budynki. Wysoka woda groziła wrotom śluz na Brdzie. Zalana została gazownia, więc zgasły uliczne latarnie w całym mieście. Osiem budynków zostało całkowicie zniszczonych, jeden poważnie uszkodzony, wiele nie nadawało się do zamieszkania.
Jak wysoko doszła woda można zobaczyć dziś na ścianie śluzy miejskiej. Tradycyjnie po każdej powodzi na ceglanym murze przyczepiane były tabliczki zaznaczające najwyższy poziom powodzi. Ta z 1888 r. wisi najwyżej i prawdopodobnie już żadna inna wyżej nie zawiśnie.
Kra ze starcem
Następne powodzie też nie należały do spokojnych. W relacji "Dziennika Bydgoskiego" z 2 kwietnia 1924 r. wypowiedział się por. Szopiński, uczestnik akcji ratunkowej: "Wisłą pędzi olbrzymia kra - kręci się jak wrzeciono i pędzi błyskawicznie z prądem rzeki. Na krze klęczy starzec i modli się... Pędziliśmy na sześć wioseł do tej kry aż krew pod paznokciami wiosłujących ułanów występowała. Nie dopędziliśmy jej i starzec zniknął nam z oczu".
Bezpieka i sanatorium
"Kronika" jak zwykle przynosi także wiele innych ciekawych artykułów. O działaniach Służby Bezpieczeństwa w grudniu 1970 r. pisze Alicja Paczoska, o pierwszych miesiącach "Solidarności" - Tomasz Chinciński, o sanatorium w Smukale - Walentyna Korpalska, o ostatnich miesiącach życia prezydentów Bydgoszczy i Inowrocławia: Leona Barciszewskiego i Apolinarego Jankowskiego - Tomasz Galwas. Cały tom liczy prawie sześćset stron.