Mieszkańcy doceniają w niej spokój i piękną okolicę, trochę przeszkadza im brak rozrywek. Poza tym we wsi są zakłady, które zatrudniają większość mieszkańców, więc pracy nie brakuje. Wielu rypinian, szukających ciszy, decyduje się zamieszkać właśnie w Rusinowie i sołectwo się systematycznie rozrasta.
Teresa Zabłocka
Gospodyni domowa, w Rusinowie mieszka od ponad 20 lat. - To miejsce całkowicie mi odpowiada. Jest cisza, spokój, dużo zieleni, mamy piękny park i okolicę. Jest gdzie pójść na spacer albo na grzyby, bo w Rusinowie znajduje się również las. Rusinowski park to doskonałe miejsce na plenerowe imprezy czy potańcówki, na które przychodzą także mieszkańcy Rypina. Takie zabawy trwają do samego rana. Od kliku lat mamy też drogę od ulicy Mleczarskiej, na której brakuje znaków ograniczenia prędkości. Kiedy robi się cieplej, nasza droga to prawdziwy tor wyścigowy zarówno dla kierowców samochodów, jak i motocyklistów. To nam przeszkadza. Nie chodzi tylko o hałas, ale przede wszystkim o bezpieczeństwo dzieci. Boję się wypuszczać je poza posesję. Poza tym przydałby się autobus dojeżdżający do miasta, bo nie każdy posiada samochód. To bardzo ułatwiłoby nam życie.
Emilia Zielińska

Studentka pedagogiki, pracuje w miejscowym zakładzie. - W Rusinowie mieszkam od urodzenia. Tu poznałam koleżanki, z którymi do dzisiaj utrzymuję kontakt. Tu spędziłam dzieciństwo, a teraz to także moje miejsce zatrudnienia. Pracuję w jednym z największych zakładów przemysłowych w okolicy. Dzięki temu mam pieniądze na pokrycie kosztów studiów. Lubię Rusinowo, bo tu żyje się spokojniej niż w wielkich miastach. Wszyscy są ze sobą zżyci i się znają. Mieszkańcy są sympatyczni i życzliwi. Chciałabym tu pozostać, ale obawiam się, że nie znajdę na miejscu pracy związanej z moim wykształceniem, a w przyszłości chciałabym pracować w szkole lub w przedszkolu. Poza tym mamy mało rozrywek, wieczorem nie ma gdzie pójść. Wyjście na dyskotekę do Rypina to prawdziwa wyprawa, ale tylko to nam pozostaje. Myślę, że klub rozrywkowy cieszyłby się dużym zainteresowaniem wśród młodzieży. Dla małych dzieci też można by coś zorganizować, bo podczas wakcji bawią sie na drodze.
Jan Leśniewski

Prowadzi gospodarstwo rolne. - Rusinowo to spokojna mała miejscowość. Tak naprawdę to dalsza część Rypina. Mamy wszystko, co ludzie z miasta: kanalizację, telewizję czy internet. Jest również sklep spożywczo-przemysłowy. Dzięki temu nie musimy jeździć codziennie do Rypina po zakupy. U nas żyje się dobrze, o czym świadczy liczba nowo wybudowanych domków. Ludziom starszym najbardziej się tu podoba, bo młodzież ciągnie do miasta. To mnie nie dziwi, bo młodzież przecież kocha zabawę. W mieście jest więcej atrakcji. Tu nie ma z czego korzystać, brakuje zabaw czy jakiegoś klubu dla młodzieży. Kiedyś był taki w pobliskiej remizie, ale młodym tam się nie podobało. Teraz wszyscy uciekają do wielkich miast, bo jak mówi mój wnuk, tam mają więcej możliwości na znalezienie pracy. Tu wszyscy się znają, wszystko o sobie wiedzą, a w dużym mieście jest większa anonimowość. Ja jestem związany z moją wsią i jestem z tego bardzo zadowolony.
Helena Murawska

Emerytka, w Rusinowie mieszka od kilkudziesięciu lat. - To tu spędziłam najpiękniejsze lata młodości. Teraz mieszkam z synami i ich rodzinami. Zajmuję się wnukami, mam koleżanki, z którymi mogę się spotkać od czasu do czasu. Poza tym jest blisko do miasta, codziennie przyjeżdża autobus, który zawozi dzieci do szkoły. Jedyną rzeczą, której brakuje jest plac zabaw. Szczególnie w okresie wakacji przydałby się dla najmłodszych, którzy w domu się nudzą. Można by też zorganizować warsztaty wakacyjne, takie jak rok temu były w Mariankach. Zajęcia cieszyły się dużym powodzeniem wśród dzieci z Rusinowa, które w nich uczestniczyły. Dla wielu rodziców, którzy pracują był to kłopot, bo dzieci trzeba było zawieźć a później odebrać z zajęć, a autobus, który zawozi dzieci do szkoły, w czasie wakacji nie kursuje. Jeśli takie zajęcia będą w Rusinowie, dzieci będą szczęśliwe, a rodzice zadowoleni, że ich dzieci robią coś pożytecznego.
Krzysztof Januszewski

Pracuje w miejscowym zakładzie przetwórstwa spożywczego. - Rusinowo to moja rodzinna miejscowość. Jestem z tego dumny. Jest się czym pochwalić: mamy piękną okolicę i zabytki. Kiedy przyjeżdżają do mnie znajomi jest co pokazać. Latem można pójść na zabawę taneczną - zwaną kwiatówką. Od niedawna dzieciaki mają boisko w parku, gdzie grają w piłkę. Przeszkadzają mi śmieci w parku, które pojawiają się nie wiadomo skąd, bo nikt tego nie pilnuje i o to nie dba. Kiedyś były ruiny miejscowego pałacu, ale ludzie rozebrali go na części. Tak samo jest ze spichlerzem, którym się nikt nie interesuje. Poza tym żyje się dobrze, nigdy nie myślałem o przeprowadzce do miasta, tu mam rodzinę i pracę. To daje duży komfort. Nie muszę wyjeżdżać za granicę albo do innego dużego miasta w Polsce, żeby utrzymać rodzinę, bo mam to na miejscu. Myślę, że nie ma na co narzekać. Wszyscy ciągną do dużych miast, ale jak już w nich żyją dłużej, wracają do swoich miasteczek.
Dawid Ciepłuch

Uczeń, w Rusinowie mieszka od urodzenia. - Podoba mi się tu, bo to ładna i urokliwa miejscowość. Wszędzie jest blisko. Obok mojego domu jest sklep spożywczy. Tu mam również przyjaciół. Z chłopakami z dzieciństwa do tej pory spotykamy się w parku, żeby pograć w piłkę. To ważne, by utrzymywać kontakty z przyjaciółmi, bo dzisiaj każdy żyje swoim życiem. Za rok czeka mnie matura. Co potem? Mam nadzieję, że stąd wyjadę. Chciałbym mieszkać w dużym mieście, bo tam są większe możliwości. Moje dwie starsze siostry studiują i pracują w Toruniu. To piękne i duże miasto, które ma same zalety. Są kluby, kina, dyskoteki, czyli to czego brakuje u nas. Tutaj czy w Rypinie jest gorzej. Poza tym nie ma żadnych rozrywek. Jeśli chcę iść na dyskotekę, to muszę zorganizowac wyjazd do Rypina.
Na finał świetlica

Rozmowa ze Stanisławem Jankowskim, sołtysem Rusinowa.
- Jak długo jest pan sołtysem Rusinowa? Co się od tamtej pory zmieniło?
- Sołtysem jestem od 12 lat. Mogę się pochwalić budową dróg, które zrobiliśmy wspólnie z gminą. Poza tym uważam, że nasza wioska jest bogata i bardzo dobrze zagospodarowana.
- Młodzi ludzie narzekają na brak rozrywek. Znajdzie pan rozwiązanie tego problemu?
- Mam nadzieję, że uda mi się wyremontować świetlicę wiejską. Kiedyś było to miejsce spotkań, często wynajmowaliśmy ten lokal na wesela, różnego rodzaju imprezy okolicznościowe. Ludzie chodzili tam również na głosowanie w wyborach. Świetlica wymaga gruntownego remontu i myślę, że wspólnie z wójtem dojdziemy do porozumienia w tej sprawie. Dla młodzieży byłoby to dobre miejsce na organizowanie dyskotek czy modnych teraz osiemnastek. Poza tym oczekuję inicjatywy ze strony mieszkańców. Kiedyś działało Koło Gospodyń Wiejskich, może uda się je reaktywować?
- Jakie są pana plany na przyszłość, związane z sołectwem?
- Jak już wcześniej wspomniałem, jestem sołtysem od ponad 12 lat, co świadczy o poparciu mieszkańców. Naprawdę dużo udało się zrobić, ludziom żyje się wygodnie. Moim najważniejszym celem jest remont świetlicy. To będzie moja ostatnia kadencja, bo jestem już w takim wieku, że pora na odpoczynek.
ROZMAWIAŁA
PAULINA BŁASZKIEWICZ
Czy gmina pomoże?
Mieszkańcy Rusinowa skarżą się na brak znaku ograniczenia prędkości na drodze od ulicy Mleczarskiej, mówią też o potrzebie placu zabaw. Wójt obiecuje, że temu zaradzi.
Wójt gminy Rypin Ryszard Potwardowski mówi, że w Rusinowie obowiązuje ograniczenia prędkości do 40 km/h: - Faktycznie, nikt go nie przestrzega, bo nikt tego nie pilnuje. To zadanie dla policji. Póki co, nikt nie zgłaszał mi problemu braku oznakowania. Jeżeli rzeczywiście występuje, to znak pojawi się w najbliższym czasie.
Gospodarz gminy zapewnia też, że jeszcze w tym roku we wsi powstanie plac zabaw. Poprawi się też wygląd parku - przygotowany jest już plan jego zagospodarowania i ochrony zabytków.
- Co do śmieci: gmina nie jest w stanie wszystkiego pilnować. Uważam, że mieszkańcy powinni zgłaszać problem. Ja, niestety, żadnych uwag w tej sprawie nie otrzymałem - mówi wójt.
(PAB)