MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ruszaj w drogę, Polaku!

Rozmawiał ADAM WILLMA [email protected]
Rio de Janeiro: Henryk Martenka przy rzeźbie Michaela Jacksona w fa
Rio de Janeiro: Henryk Martenka przy rzeźbie Michaela Jacksona w fa album prywatny
Wyruszyć w podróż, to jak wpaść do basenu - okazuje się, że przy minimalnym ruchu zaczynamy się unosić.

Rozmowa z HENRYKIEM MARTENKĄ, dziennikarzem, podróżnikiem, autorem książki "I tu, i tam"

- Ani z ciebie Indiana Jones, ani plażowicz z Hurghady...
- Korzystam z tego, co oferuje świat i staram się przemierzać go w sposób wygodny i szybki. Głównie dla własnej przyjemności i odreagowania głodu podróżowania sprzed lat, dla spełnienia marzeń.

- Statystyczny europejski turysta raczej nie trafia do Panamy, Wietnamu czy Tahiti.
- Do Panamy postanowiłem pojechać po obejrzeniu "Krawca z Panamy". Na miejscu prawie wszyscy taksówkarze z Panama City próbowali mnie zbałamucić opowiadając, jak to wozili po mieście Pierce'a Brosnana (śmiech).

dziś nie podróżuje się, żeby zobaczyć, ale żeby sprawdzić

- W PRL podróżowało się głównie po kartach powieści przygodowych.
- Byłem wielbicielem książek podróżniczych. Czytałem od starych książek Antoniego Marczyńskiego, przez Szklarskiego, Fiedlera, po Budrewicza i Kapuścińskiego.
Nie ganię dzisiejszej młodzieży, że od tych książek woli telewizję. To, co dzisiejsze dziecko może zobaczyć na Animal Planet czy National Geographic to są rzeczy zupełnie nieprawdopodobne. Ktoś trafnie powiedział, że dziś nie podróżuje się, żeby zobaczyć, ale żeby sprawdzić. To, co wcześniej zobaczyliśmy w telewizji czy w sieci.

- Ale też współczesne dzieci zapewne nigdy nie poczują już tego dreszczu emocji, kiedy przekraczało się granicę. Bo nawet w NRD wszystko było trochę inne - kolory domów, słupy energetyczne.
- Wtedy nadrabialiśmy wyobraźnią to, co dzisiejsza dzieciarnia ma za przyciśnięciem guzika w pilocie telewizora. Mój pięcioletni wnuk znający kilkadziesiąt gatunków krokodyli, nie musi nigdzie jechać. Gdy go o te krokodyle zapytać, opowiada wszystko, czego się dowiedział z programów telewizyjnych, łącznie z formułką "opracowanie i udźwiękowienie...". Pewnie ucieszyłby się, gdyby zabrać go na Mauritius i pokazać 100-letnie żółwie. Ale on już je zna. Ta podróż nie będzie już mistyczną przygodą.

Więcej wartościowych tekstów na www.pomorska.pl/premium
- Odwiedziłeś ponad 100 krajów. Gdzie jest twój koniec świata?
- O takiej podróży napisałem w książce "Podróże i powroty". W końcu lat 70. udało mi się pojechać do Azerbejdżanu, z którym dobre relacje miała moja uczelnia. To był mój pierwszy kontakt z kulturą islamu, przygniecionego jeszcze wówczas komunistyczną ideologią. Poznałem życie codzienne muzułmanów i miejsca sakralne między potężnymi instalacjami naftowymi. Niesamowita podróż w czasie na odległość 400 lat! W sensie geograficznym - najdalszy był wyjazd na Polinezję Francuską.

- Ile miejsca na improwizację w twoich podróżach?
- Nie jestem łowcą przygód. Jak mówią doświadczeni podróżnicy - przygoda to źle przygotowana wyprawa. Wychodzę z założenia, że "lepiej raz zobaczyć, niż 100 razy usłyszeć". Staram się poznać język, który będzie mi przydatny, ale i dowiedzieć się jak najwięcej o ludziach, na pomoc których mógłbym liczyć. Dlatego szczególnie chętnie sięgam po pomoc polskich misjonarzy, którzy w takich miejscach jak Afryka są naszym najcenniejszym wywiadem.

- Jeden z podróżników powiedział mi: "cały świat jest bezpieczny, jeśli trzymasz się z daleka od miast".
- Uważam, że świat w ogóle jest bardzo bezpieczny, jeśli tylko go nie prowokować. W mieście łatwiej paść ofiarą kradzieży czy rozboju. Miasto jest głodne, a z drugiej strony - pełne bogatych cudzoziemców. Bo w wielu miastach na świecie człowiek, który ma na ręku zegarek, a w torbie aparat fotograficzny, jest kimś bardzo bogatym. W krajach Dalekiego Wschodu, gdzie gościnność ma wymiar religijny, podróżowanie jest ogromną przyjemnością. A jeśli jeszcze towarzyszy ci w podróży ktoś miejscowy, możesz być już absolutnie spokojny. Tak samo odbierane są pary - Tony Halik opowiadał, że udawało mu się docierać do najbardziej niebezpiecznych plemion, ponieważ towarzyszyła mu żona.

- Odkryłeś swoje miejsce na ziemi?
- Moim największym odkryciem jest Portugalia. Bardzo lubię spędzać tam czas. Ale coraz wyraźniej czuję, że to są marzenia wakacyjne, bo moje miejsce jest tutaj, w Polsce.

- Jest jakaś proteza podróży?
- Nie da się poczuć zapachu i zobaczyć tego specyficznego koloru światła przez telewizję.
Ale uważam, że dalekie podróże są dostępne dla większości z nas. Jeśli tylko znasz język, można za niewielkie pieniądze odbyć podróż dookoła świata albo za grosze podróżować latami. Jeszcze raz powtórzę: świat jest przyjazny. Jeśli tylko znasz język - możesz jechać z kościelną misją świeckich. Możesz zapisać się do setek międzynarodowych organizacji, które szukają wolontariuszy. Nie trzeba mieć nic, poza olejem w głowie, żeby wyjechać na rok w świat i wrócić o wiele mądrzejszym, o wiele praktyczniejszym i dowartościowanym do domu. Podróż to uniwersytet, wiedza na całe życie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska