Diecezja toruńska wznowiła proces beatyfikacyjny ojca Bernarda z Wąbrzeźna . Rozpoczął się on tuż po jego śmierci w 1603 roku...
- Jednak z powodu różnych zawieruch historycznych, był kilkakrotnie przyrywany i wznawiany - mówi ks. Jan Kalinowski, proboszcz w Sanktuarium Matki Bożej Brzemiennej w Wąbrzeźnie. - Ginęły zgromadzone dokumenty, umierały osoby z trybunału beatyfikacyjnego.
Kiedy zakonnik odchodził z tego świata ludzie przekonani byli, że jest święty. Świadczyło o tym wiele znaków i cudów, które działy się za jego wstawiennictwem.
- W Gorzowie Wielkopolskim do dziś jest wspominany za uratowanie miasta. Mieszkańcy poprosili go o modlitwę, aby uchronić ich przed epidemią oraz przywrócić im wodę w miejskiej studni. Choroby ich ominęły, a woda do studni powróciła - dodaje ks. Kalinowski, który zasiada w komisji historycznej badającej dzieje ojca Bernarda.
Przeczytaj również: Jan Paweł II pochowany w bazylice św. Piotra
Jeśli proces beatyfikacyjny zakończy się powodzeniem benedyktyn może być pierwszym mieszkańcem Wąbrzeźna wyniesionym na ołtarze. Ale nie jedynym. Toczy się także proces beatyfikacyjny ks. Franciszka Nogalskiego, który w czasie II wojny światowej oddał życie za niewinnych ludzi.
We wrześniu w związku z ponownym wznowieniem procesu ojca Bernarda w mieście odbędą się uroczystości. Będziemy o nich informować.
Czytaj e-wydanie »