MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ruszył wielki proces naciągaczki z Torunia [wideo]

Adam Willma
Na pierwszą rozprawę Kamińska nie przyjechała. Przysłała zwolnienie od szwedzkiego lekarza.
Na pierwszą rozprawę Kamińska nie przyjechała. Przysłała zwolnienie od szwedzkiego lekarza.
- Nosiłem do niej korespondencję. Podeszła mnie jak dziecko. Płakała, narzekała, że mąż ma w Szwecji firmę budowlaną i potrzebuje paru groszy, żeby rozliczyć się ze skarbówką i z ZUS-em. Tysiąc złotych. No dobra, podpisałem - mówi listonosz.

Ten tysiąc Kamińska spłaciła. Później były 3 tysiące - też spłaciła. - Gdy wziąłem jej 10 tysięcy, spłacała przez rok, ale w końcu bank dostał pieniądze - dodaje Pan Ryszard.

Jak to możliwe, że sprzątaczka z Torunia miała taki wpływ na ludzi? Pożyczki brali dla niej starzy znajomi i ci, którzy prawie wcale jej nie znali. Właśnie ruszył wielki proces naciągaczki.

Janina Dworzak nie ma wątpliwości. W tej historii happy endu nie będzie. Dworzak chciałaby tylko, żeby Zuzanna Kamińska poczuła to uczucie strachu, które jej towarzyszy od miesięcy. - Ktoś, kto tego nie przeżył, nigdy nie zrozumie, co przeżyliśmy przez tę kobietę.

]Do dziś ofiary toruńskiej oszustki nie potrafią pojąć, jak to możliwe, że dały się nabrać. Zofia: - Ta kobieta miała niesamowitą zdolność manipulowania ludźmi. Wiele osób, które wzięły dla niej pożyczkę, prawie jej nie znało. My byłyśmy w innej sytuacji. Znałyśmy się wiele lat, a i tak dałyśmy się wciągnąć.

Alicja nie może pojąć, że dla pieniędzy ludzie są w stanie przekroczyć każdą granicę: - Kiedy odbywała się licytacja z myślą o moim leczeniu, Kamińska kupiła gipsowego aniołka i podarowała mi go. Taki miły gest. Tylko po to, abyśmy nabrali do niej jeszcze większego zaufania i złożyli podpis na umowie.

Na pierwszą rozprawę Kamińska nie przyjechała. Przysłała zwolnienie od szwedzkiego lekarza.
Na pierwszą rozprawę Kamińska nie przyjechała. Przysłała zwolnienie od szwedzkiego lekarza.

Gdy ślad po Kamińskiej zniknął, posypały się wnioski o ściganie. Prokuratura rozesłała list gończy. Kamińska w końcu przyjechała do Polski, ale z oskrżycielem grała sobie w ciuciubabkę, odpowiadając tylko na te pytania, na które chciała odpowiedzieć. Nie przyznała się do niczego.

Podczas przesłuchania przedstawiła się jako osoba niosąca pomoc biednym i potrzebującym. Sprawę pożyczek listonosza zreferowała tak: „Prosił, żeby poszła z nim i pomogła mu od strony fachowej. Niczego nie sugerowałam, do niczego nie nakłaniałam. Pan S. i pani Ż. pytali, czy mogą skorzystać z mojego konta. Nie zgodziłam się, bo mam konto z mężem, więc pytali, czy mogę skorzystać z konta mojej mamy. Mama się zgodziła”.

Na pierwszą rozprawę Kamińska nie przyjechała. Przysłała zwolnienie od szwedzkiego lekarza.

Więcej o sprawie w serwisie plus.pomorska.pl: Chyba Bóg chciał mnie ukarać. I kazał jej pożyczyć

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska