https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ryba kontra indyk

Liliana Sobieska
Roman Rozwadowski: - Najsmaczniejszy jest  indyk w całości.
Roman Rozwadowski: - Najsmaczniejszy jest indyk w całości.
Rozmowa z Romanem Rozwadowskim właścicielem ośrodka wczasowego i hodowcą indyków w gminie Zbiczno

- Co ma indor do z wczasowicza?

- Pozornie nic. Ale życzyłbym sobie, żeby indor, a właściwie jego mięso, było w menu dla wczasowiczów. Uważa się, że mięso tych ptaków jest zdrowe i zawiera bardzo mało cholesterolu. Przyznaję, że chociaż sam hoduję indyki, jednak ponad wszystko cenię sobie ryby. Ale nie masowo tuczone w stawach tylko żyjące w naturalnych warunkach. Ludzie żywiący się nimi są zdrowi i przemysł farmakologiczny specjalnie na takich nie zarobi.

- Dobre samopoczucie i zdrowie może zapewnić udany pobyt w ośrodku wypoczynkowym. Jak to wygląda u pana, w Rytych Błotach?

- Gdyby nie kolonie i grupy zorganizowane mój ośrodek miałby się niespecjalnie. Niestety, indywidualni turyści od nas odchodzą. Do pewnego czasu największym atutem wielu takich ośrodków jak mój były jeziora i mnogość ryb. Teraz, już po sezonie, jest pusto. Wprawdzie jeziora nie wyschły, ale nie ma w nich ryb.

Do takiego stanu doprowadził fakt, że właścicielem większości wód jest Polski Związek Wędkarski. Pięć tysięcy hektarów jezior w naszym województwie pozostaje w ich dyspozycji! Pamiętam czasy, kiedy jeszcze nasze jeziora należały do państwowych gospodarstw rybackich. W akcji zarybiania przywozili kilkanaście potężnych kan z narybkiem. Teraz mają jeden, dwa zbiorniki z narybkiem, który wpuszczają do wody. Kiedyś nawet po sezonie regularnie przyjeżdżali na weekend panowie z wędkami. Teraz ich nie widać. Mówią, że nie ma po co nad jeziora przyjeżdżać, bo nie ma w nich ryb.

- Co należałoby zrobić, aby do takich ośrodków jak pański zwabić rzesze turystów?

- Zmienić formy własności naszych wód. Uważam, że związek wędkarski nie jest w stanie zapewnić odpowiedniej gospodarki na obszarze większości jezior. Kiedyś normą było przygotowywanie specjalnych gniazd dla ryb, które są dla nich ochroną i swoistym siedliskiem. Prawie nikt już tego nie robi i dlatego ryb jest coraz mniej. Może dobrym wyjściem byłoby wydzierżawienie jezior przez gminy prywatnym właścicielom? Wtedy, przy odpowiedniej gospodarce wodnej, mniejszym problemem staną się tak rozpowszechnione szkodniki jak wydry czy norki amerykańskie. Mówiąc najogólniej, to co państwowe często jest pojmowane jako niczyje więc zaniedbane. Właściciel musi być jeden, bo wówczas widać realizację hasła "pańskie oko konia tuczy". Własność państwowa powinna przejść pod zarząd indywidualny. Ewentualnie małych, lokalnych stowarzyszeń.

- Denerwuje pana zawartość naszych jezior. Myślę, że spokój ducha i zadowolenie przywraca obserwacja hodowanych indyków.

- Mają się dobrze i rosną pięknie. Nie chorują, bo stosuję sprawdzoną ekologiczną metodę żywienia. Moje indyki jedzą kiszonki. Bardzo im takie pożywienie smakuje. Biją się o ziarno ukiszonej kukurydzy.

- Ma pan jakieś specjalne, ulubione danie z osobiście wyhodowanego indora?

- Indyk jest fantastyczny w każdej postaci, nawet jedzony z grubą, tłuściutką skórką. Powie ktoś, że w takiej skórce aż kipi od cholesterolu. Ale ten ptasi jest zdrowy, zbliżony do roślinnego. Uważam, że najsmaczniejszy jest indyk przyrządzany w całości.

Bywa tak, że firmy na specjalne okazje zamiast tradycyjnego pieczonego prosiaka zamawiają kilka upieczonych w całości indyków. Trzeba tylko umiejętnie takiego ptaka przygotować. No i do efektu końcowego przyczynia się sposób ich karmienia. Odpowiednio żywiony ptak nigdy nie zachoruje na żadną grypę. Będzie dobrze i szybko rósł, a jego mięso przypadnie do gustu każdemu, nawet najbardziej wybrednemu smakoszowi.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska