Trzeba się spotkać...
- Myśl o spotkaniu rodowym Rychwickich krążyła mi po głowie od dawna. Nasilała się wtedy, gdy sięgałem do starych rodzinnych zdjęć, szczególnie tych z początku dwudziestego wieku, na których są nasi dziadkowie, rodzice, wujkowie - mówi Marian Rychwicki. Decyzja o zorganizowaniu zjazdu zapadłe jednak w innych okolicznościach. - 8 sierpnia tego roku spotkaliśmy się z na smutnej uroczystości pogrzebowej. To właśnie wtedy padły słowa o potrzebie zorganizowania spotkania rodowego - dodaje pan Marian.
Krewni, przyjeżdżajcie!
Do wszystkich krewnych z Rodu Rychwickich rozesłane zostały listy intencyjne. Okazało się, że rodzina jest liczniejsza niż wstępnie szacowano. Powstał pięciopokoleniowy wykaz i stopień pokrewieństwa jej członków. Rychwiccy najliczniej reprezentowani są na Kujawach. Mieszkają też w Warszawie, Gdyni, Wrocławiu, Nowym Sączu, Augustowie oraz w USA, Belgii i Hiszpanii.
Wielkie spotkanie
Pierwszy Zjazd Rychiwckich rozpoczął się w kościele parafialnym w Polanowicach. Wzięło w nim udział 102 członków rodziny. Po mszy Rychwiccy udali się na pobliski cmentarz, gdzie zapalili znicze na grobach krewnych z linii Stanisława Rychwickiego (zginął pod Verdun). Pod cmentarnym krzyżem zapalili też znicz - symbol pamięci o zmarłych członkach rodziny spoczywających w innych miejscowościach.
Dalsza cześć zjazdu dobywała się w kruszwickiej restauracji "Piastowska". Powitano tam najstarszych uczestników rodowego spotkania - Barbarę Łożyńską oraz Teresę Rychwicką. Otwarcia zjazdu dokonał Marian Rychwicki, bijąc w ponad stuletni dzwonek, którym nieżyjąca już jego siostra Łucja Sosnowska, będąc woźną w nieistniejącej już Szkole Podstawowej nr 3 w Inowrocławiu dzwoniła na lekcje.
W zjeździe udział wzięli przedstawiciele Rychwickich z naszych okolic. - Przyjechali też i tacy, którzy pokonać musieli duże odległości. Na przykład z Augustowa, Tych, Wrocławia, czy z Rumii, a nawet z dalekiej Hiszpanii - opowiada Marian Rychwicki. Podczas spotkania wykonano setki zdjęć. Miłe rodzinne chwile utrwalone zostały na taśmach kamer. Oczywiście padała też deklaracja zorganizowania kolejnego zjazdu, jeśli nie za rok, to najpóźniej za dwa lata.