Pierwsza została Miss, a druga I Wicemiss Ziemi Toruńsko-Włocławskiej 2008.
- Nie spodziewałam się tej wygranej. Jak patrzę na zdjęcia z wyborów, to nie jestem zadowolona. Na co dzień noszę proste włosy, wtedy zdecydowałam się na kręcone i mi się to nie podoba - Anita tydzień po wyborach podchodzi do siebie krytycznie. Co nie zmienia faktu, że pokonała 14 kandydatek i jest najładniejsza w naszym regionie. W czerwcu powalczy w półfinałach wyborów Miss Polski. To był jej debiut w konkursie piękności.
Ma 20 lat, uczy się języka niemieckiego na drugim roku w Nauczycielskim Kolegium Języków Obcych w Toruniu. Do tego szkoli angielski na kursie w EMPIK-u. Po licencjacie planuje magisterkę z germanistyki na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika. Co będzie robić w przyszłości jeszcze nie wie. - Póki co, na brak zajęć nie narzekam. Mam sporo nauki. Ale wychodzę z założenia, że oprócz urody dobrze mieć też coś w głowie - mówi i przypomina sobie, że jednak bycie ładnym czasem ułatwia życie. Jak choćby wtedy, gdy grozi wlepienie przez policjanta mandatu. Ale że rozpoznał w Anicie koleżankę nie dość, że ładną, to jeszcze sympatyczną, na pouczeniu się skończyło.
Urodę odziedziczyła po mamie. - _Ona nigdy w żadnym konkursie nie startowała, ale w młodości mówili na nią Miss Polonia. _Teraz jest dumna, że córka z powodzeniem wykorzystała swoją szansę. Anita zabierze mamę na wygraną w konkursie wycieczkę do któregoś z krajów basenu Morza Śródziemnego.
Julia Serwatka w wyborach miss brała udział po raz drugi. Na miesięczne przygotowania musiała znaleźć czas między lekcjami w Technikum Ekonomicznym przy Zespole Szkół nr 2 w Rypinie a przygotowaniami do matury. Zdaje z języka niemieckiego, polskiego i biologii. Marzy jej się farmacja lub pedagogika. Wicemiss ze swoim sukcesem się nie obnosi. - Niektóre koleżanki z klasy nawet o moim starcie w wyborach nie wiedzą - mówi. Konkurs jej się podobał, wśród dziewczyn nie było zawiści i chorej rywalizacji. Wspierały się nawzajem podczas prób i w finale. Jedyne "ale" dotyczyło stroju. - Same mogłyśmy wybierać, co chcemy na siebie włożyć. Za wyjątkiem jednego sklepu, w którym stroje były w zasadzie narzucone. Musiałam wystąpić w cukierkowo różowej sukience, w której czułam się niezbyt dobrze - zdradza kulisy. Julia tak była przejęta ogłoszeniem werdyktu, że nie bardzo pamięta, co wygrała: - Chyba weekend w Kazimierzu Dolnym
Ani Anita, ani Julia nie dbają obsesyjnie o urodę. Oczywiście, zdarzają im się wizyty u kosmetyczki i fryzjera, ale raczej dla przyjemności niż traktowane jako obowiązek. Potrafią zadbać o siebie same. To, czego wiele dziewczyn może im pozazdrościć, to figury bez wyrzeczeń. Anita stara się odżywiać zdrowo, ale diety są jej obce. Julia nade wszystko kocha słodycze i deklaruje, że nie mogłaby się bez nich obejść. Po sylwetce wcale tego nie widać.
- Konkurs piękności to fajna przygoda, ale trudno z tym wiązać przyszłość - twierdzą zgodnie nasze misski.