Ostatnie dni to spore zamieszanie w szeregach opozycji, a konkretnie wśród polityków Nowoczesnej. W środę Joanna Scheuring-Wielgus opuściła tę partię. O swojej decyzji poinformowała w programie „Jeden na jeden” TVN24. Scheuring-Wielgus zarzuciła władzom Nowoczesnej, że nie pozwoliły się jej wypowiadać na temat protestujących w Sejmie rodziców dzieci niepełnosprawnych. Poczuła się tym dotknięta, bo - jak zaznaczyła - od wielu dni wspiera protestujących. Katarzyna Lubnauer, liderka Nowoczesnej, zaprzeczała słowom koleżanki. Nieoficjalnie mówi się, że Joanna Scheuring-Wielgus miała się nie dogadywać z szefową klubu Kamilą Gasiuk-Pihowicz, była również rozczarowana postawą swojego klubu podczas głosowania w sprawie projektu ustawy „Ratujmy kobiety”. Więc powodów takiej, a nie innej decyzji było pewnie więcej.
Tego samego dnia swoje odejście z Nowoczesnej ogłosiła także Joanna Schmidt. „Odchodzę z .N. Dziękuję wszystkim za 3-letnią współpracę. Moim 36 tys. wyborcom deklaruję dalszą pracę na rzecz wartości liberalnych” - napisała na Twitterze.
Wydała też specjalne oświadczenie. „Nie mogę zgodzić się na sposób, w jaki dzisiaj traktowane są wartości Nowoczesnej i osoby, które na rzecz tych wartości pracują. Partyjniactwo nigdy nie miało być credo Nowoczesnej. Dlatego dziś podjęłam trudną dla mnie decyzję o opuszczeniu Klubu Poselskiego i partii Nowoczesna” - napisała w nim posłanka Joanna Schmidt.
Dodała, że jej zdaniem chorobą polskiej polityki są zakulisowe gry, personalne spory, kłamstwo i cwaniactwo.
Dalszego biegu zdarzeń można się było spodziewać: w piątek swoje odejście z Nowoczesnej ogłosił Ryszard Petru.
- Podjąłem trudną dla mnie osobiście decyzję o tym, że dzisiaj opuszczam Nowoczesną. Czynię to ze smutkiem i żalem - to są bardzo ważne dla mnie trzy lata, ale nasi wyborcy oczekują ode mnie i od nas wyrazistości, jednoznaczności i szczerości, a tego nie ma - powiedział Ryszard Petru, tłumacząc decyzję o opuszczeniu partii.
CZYTAJ TAKŻE: Joanna Schmidt: Byłam sekowana przez obecne władze Nowoczesnej
- Wiem, że niestety dzisiaj Nowoczesna tego, co gwarantowała wyborcom trzy lata temu, nie oferuje. Robię to z bólem serca, bo Nowoczesna to swego rodzaju moje własne dziecko, ale dziś już podąża swoją własną drogą - dodał Petru.
Potem w ciągu dnia Petru w różnych stacjach telewizyjnych mówił, że jego zdanie, jego sugestie czy pomysły nikogo, patrz kierownictwa partii, nie interesowały. Nie miał więc innego wyjścia, jak podążyć drogą koleżanek.
Odejście z Nowoczesnej tak rozpoznawalnych polityków, na dodatek tuż przed wyborami samorządowymi, nie jest dla opozycji dobrą wiadomością. Inna rzecz, że od miesięcy, a konkretnie od przejęcia władzy w partii przez Katarzynę Lubnauer mówiło się, że Nowoczesna jest mocno skonfliktowa-na. Ugrupowanie podzieliło się na zwolenników nowej szefowej i starego szefa, a Petru przegrał wyścig o przywództwo w Nowoczesnej dosłownie o włos. Sporo kontrowersji budzi także Kamila Gasiuk-Pihowicz, szefowa klubu parlamentarnego Nowoczesnej. Ośmiu posłów tej partii domagało się jej odwołania. Ponoć Gasiuk-Pihowicz nie panuje nad klubem, w którym - jak tłumaczyli wnioskodawcy - panuje „bajzel”. W czwartek klub Nowoczesnej głosował więc nad wotum zaufania dla Gasiuk-Pihowicz, która - wolą większości swoich kolegów - została na swoim stanowisku.
Ale wracając do tematu odejść - niemal równocześnie z nimi pojawiło się pytanie, czy na scenie politycznej nie pojawi się nowe ugrupowanie zbudowane między innymi przez tych, którzy pożegnali się z Nowoczesną. Wszak zarówno Ryszard Petru, jak i Joanna Scheuring-Wielgus czy Joanna Schmidt mają duży potencjał polityczny i sporą grupę zwolenników. Już dzisiaj mówi się, że z Nowoczesnej odejdą kolejni połowie. Ryszard Petru zapewnia, że nie planuje, przynajmniej przed wyborami samorządowymi, tworzenia nowej partii. A po nich? Pojawiły się spekulacje, że powstanie nowe ugrupowanie, które miałoby skupiać między innymi Barbarę Nowacką, Joannę Scheuring-Wielgus, Joannę Schmidt, Ryszarda Petru oraz Roberta Biedronia. Ten ostatni odniósł się do tych newsów na swoim profilu społecznościowym.
„Nie prowadzę rozmów i nie zakładam partii z byłymi politykami .N, chociaż dobrze im życzę. Parafrazując: »bo w tym cały jest ambaras, żeby wszystkie strony chciały naraz«. Ja nie chcę, bo jestem prezydentem Słupska i tak zostanie do końca kadencji. Kropka” - napisał Robert Biedroń.
Ale prezydent Słupska pisze o okresie do wyborów samorządowych, nie o tym, co może się zdarzyć po nich. Niektórzy spekulowali, że Robert Biedroń może wystartować w wyborach na prezydenta Warszawy, choć on sam temu zaprzecza.
- Nie zamierzam kandydować na prezydenta Warszawy. Wszystkie te spekulacje tworzone są wokół sondaży - powiedział polityk w marcu tego roku w Radiu Gdańsk. Biedroń potwierdził, że po raz kolejny będzie startował na prezydenta Słupska. - Tak, złożyłem już taką deklarację i się z niej nie wycofuję. Zamierzam ponownie kandydować na prezydenta Słupska, mój los jest w rękach mieszkańców - wyjaśnił. Czy tak się stanie? Zobaczymy. Pewne jest, że o Roberta Biedronia będą zabiegać politycy, którzy znaleźli się poza Nowoczesną.
„Polacy nie chcą PO-PiS-u, więc postaramy się, aby był ten trzeci wariant, ten wybór, realny wybór […] Obecnie jestem niezależną posłanką. Jest bardzo dużo czasu. Do wyborów samorządowych nie zadzieje się raczej nic. Bardzo dużo czasu, aby spokojnie porozmawiać, spotykać się z tymi środowiskami, dla których bliskie są wartości, które wyznaję, a potencjał społeczny jest tak pobudzony, że wierzę, że uda się spiąć tę energię i powstanie coś rewelacyjnego” - podkreślała Joanna Schmidt w rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF FM.
„Widziałabym takich ludzi jak Robert Biedroń, Barbara Nowacka, Joanna Scheuring-Wielgus, Ryszard Petru, Krzysztof Mieszkowski i wielu innych polityków. Wspólnym mianownikiem muszą być wartości” - dodawała.
Wydaje się, że powstanie nowego ugrupowania jest tylko kwestią czasu. Pytanie, kto dołączy do trojga posłów niezależnych.
polskatimes.pl/x-news
POLECAMY: