Udział w mistrzostwach, które odbędą się w Budapeszcie za dwa tygodnie, zapewnił sobie dzięki świetnemu występowi podczas eliminacji, jakie odbyły się w miniony weekend w Krakowie. Pokonał między innymi mistrza Europy i wicemistrza świata.
W kulturystyce klasycznej, w odróżnieniu od ekstremalnej, liczą się przede wszystkim proporcje i to, jak prezentują się poszczególne partie mięśni. Najpoważniejszym ograniczeniem jest waga, ściśle powiązana ze wzrostem. Mistrz ze Świecia startuje w kat. do 175 cm, a to oznacza, że musi ważyć dokładnie 79 kg. - W tej kategorii zwykle jest najsilniejsza konkurencja - zauważa Żokowski. - Tym bardziej cieszę się ze swojego osiągnięcia.
Ryż i kurczak
Tylko nieliczni mają świadomość, z jakimi wiąże się to wyrzeczeniami. I nie chodzi tylko o sam trening, zajmujący około trzech godzin dziennie. Dla większości większym wyzwaniem byłoby sprostanie ograniczeniom, jakie narzuca ścisła dieta. - Na śniadanie przygotowuję: pół puszki tuńczyka w wodzie, osiem białek, jedno żółtko i 40 gram płatów kukurydzianych. Wszystko mieszkam i smażę jak omlet - objaśnia Żokowski. - Kolejne cztery posiłki to 100 g ryżu i 140 g gotowanej piersi kurczaka. Oczywiście, bez żadnych przypraw. Na kolację zjadam woreczek ciemnego ryżu. Do tego 10 litrów wody. Z tym chyba jest najtrudniej - dodaje.
I tak codziennie od kilku miesięcy. Nie dziwią więc marzenia kulinarne Żokowskiego. - Po mistrzostwach zjem prawdziwy obiad: ziemniaki, surówkę i kotlet schabowy - zapowiada.
Na razie to wszystko musi poczekać, bo czekają go intensywne przygotowania, w których od początku wspiera go żona Anna, również sympatyczka kulturystyki. Cenną pomoc okazują też sponsorzy: Jarosław Kwieciński i Robert Surpin, którzy dbają o to, by mistrzowi nie brakowało kosztownych odżywek i witamin. - Samo jedzenie to wydatek około 4 tys. zł miesięcznie - tłumaczy kulturysta ze Świecia. - Bez wsparcia sponsorów, trudno osiągnąć dobry wynik.