Dziewczyna zaginęła w czwartek koło 12.30. Wyszła ze szkoły i wracała jak co dzień do domu, który od szkoły dzieli trochę ponad kilometr. Ostatni raz była widziała niespełna 200 metrów od domu, szła poboczem głównej ulicy w Mrowinach. Tyle, że do domu nie dotarła. Bliscy nie czekali długo. Od razu wszczęli alarm. Początkowo w poszukiwania zaangażowali się mieszkańcy wsi. Przeszukiwano wioskę, staw w centrum i kopalnie, powołano sztab kryzysowy.
Jej ciało zostało znalezione około godziny 17.30 przez przypadkową osobę, która wybrała się na popołudniowy spacer z psem w lesie koło Imbramowic, około 8 kilometrów od miejscowości, gdzie 10-latka mieszka. Leżało w krzakach, roznegliżowane i zakrwawione...
Przez całą noc w lesie pracowało blisko stu policjantów. Zabezpieczane były ślady, przesłuchiwani świadkowie, sprawdzano alibi osób notowanych.
- Jeśli widzieli Państwo tego dnia coś dziwnego, podejrzane to prosimy o informacje. Nawet z pozoru błaha sytuacja może mieć znaczenie – apelują mundurowi.
Policja weryfikuje zgłoszenia od ludzi
Zgłoszeń jest sporo. Krzysztof Dymkowski, tzw. łowca pedofilów poinformował, że jeden z mieszkańców gminy widział w pobliżu miejsca zbrodni mężczyznę, który odpowiada rysopisowi Piotra Boszko, poszukiwanego listem gończym pedofila z Piekar Śląskich. Ktoś inny zwrócił uwagę na srebrną toyotę, która miała stać na przystanku, a kierowca miał przyglądać się dzieciom wysiadającym ze szkolnego autobusu.
ZOBACZ TAKŻE:

Tragiczna śmierć 10-latki. Policja prosi o pomoc
Poszukiwana 10-latka nie żyje. Jej zwłoki znaleziono w lesie
Krzysztof Zaporowski z dolnośląski policji mówi krótko: weryfikujemy bardzo dużo różnych informacji, jakie otrzymujemy, także pod kątem ich przydatności w śledztwie.
Mieszkańcy Mrowin są w szoku
- Trudno uwierzyć w to co się stało. Przecież to dziecko! Co muszą czuć jej mama, babcia i dwie młodsze siostry. Boże… - mówią mieszkańcy Mrowin. - Przecież dom budowali, mieli się lada moment przeprowadzać , zaczynać nowe życie…
Pytani o rodzinę dziecka mówią: porządna, dzieci mądre, grzeczne, zadbane. Wychowuje je sama mama, bo kilka lat temu rozwiodła się z mężem – Czechem. - Przez wiele lat mieszkali w Irlandii, ale po rozstaniu z mężem dwa lata temu Agnieszka z córkami wróciła do Polski i zamieszkała u swojej mamy – opowiadają mieszkańcy wsi.
- Wydawało nam się, że żyjemy w bezpiecznym miejscu. To co się stało jest niewyobrażalne. To ogromna tragedia dla bliskich Kristiny i wszystkich, którzy ją znali. Trudno będzie nam teraz normalnie żyć. Ci, którzy mają dzieci są przerażeni - dodaje Krystyna Popek, sołtys Mrowin.
ZOBACZ TAKŻE:
Policjanci zostawili na drodze w lesie małżeństwo z małymi dziećmi
W szkołach podstawowych w Mrowinach oraz Imbramowicach zorganizowana została w piątek opieka psychologiczna. Z dodatkowym apelem do rodziców i opiekunów zwrócił się burmistrz Leszek Michalak. - Prosimy o to, by pouczyć dzieci, by nie nawiązywały żadnych kontaktów z nieznajomymi osobami i natychmiast powiadamiały Was o próbach nawiązania kontaktu przez osoby, których nie znają w świecie realnym, jak i na wszelkiego rodzajach portalach internetowych lub za pośrednictwem telefonów i smartfonów. Prosimy o zapewnienie dzieciom opieki w drodze do szkół, na zajęcia pozalekcyjne oraz po tych zajęciach, a jeśli macie Państwo możliwość włączenia w ich telefonach monitoringu pobytu, to proszę to zrobić.
16 czerwca Kristina planowała urodzinowe przyjęcie. Zaprosiła na nie znajomych z klasy. To miały być jej 10 urodziny...
ZOBACZ TAKŻE: JAGUAREM PĘDZIŁ PRZEZ WROCŁAW PRAWIE 150 KM/H
