- Nie jestem na to zły. W moim wieku dotarcie tak wysoko to bardzo duży sukces - ocenia swój wyczyn 69-letni Lech Flaczyński.
- Nawet zdjęcia na szczycie sobie nie zrobiłem! - mówi Wojtek, zdobywca Makalu.
- Dobrze, że są już w domu - z ulgą odetchnęła pani Basia.
Coś pysznego dla chłopaków
W czwartek rano w Warszawie wylądowali grudziądzcy himalaiści. Na lotnisku powitała ich żona i matka Barbara Flaczyńska oraz silna ekipa członków stowarzyszenia Obywatelski Grudziądz. Były kwiaty, plakatowy „witacz” i flaga Grudziądza... Do naszego miasta dojechali przed południem.
- Ależ oni schudli! - martwiła się pani Basia. I przygotowywała coś domowego na ząb. - Chłopacy marzą o porządnym obiedzie. Wojtek na pewno go dostanie. A Lech na razie będzie na diecie. Ale dla niego też coś dobrego się znajdzie.
Dieta Lecha Flaczyńskiego jest konieczna, bo zaledwie przez kilkoma dniami przeszedł w Nepalu operację przewodu pokarmowego. Medycy musieli interweniować pilnie, bo pękł wrzód na dwunastnicy. Z tego też powodu - przypomnijmy - grudziądzan trzeba było ewakuować z Makalu śmigłowcem.
- Miałem dużo szczęścia, że ta dolegliwość dała o sobie znać w obozie drugim, na wysokości 6,6 tys. m. Gdyby stało się to wyżej, to żaden śmigłowiec by do nas nie doleciał - mówi Lech Flaczyński.
Niemal do ostatniej chwili ważyło się, czy lekarze zgodzą się na lot Lecha samolotem z Nepalu. Grudziądzanie mieli zarezerwowane bilety na 6 czerwca.
Lekarze zgodę wyrazili, ale Flaczyńscy wcale nie wracali zabukowanym lotem. - Bardzo ładnie zachowało się PZU, które ze względu na stan mojego zdrowia, kupiło nam bilety na przelot innymi liniami, bez 24-godzinnej przesiadki, która miała nas czekać. W dodatku dostaliśmy bilety w klasie biznesowej! - mówi Lech. - Wielką niespodzianką było też powitanie na lotnisku jakie przygotował nam Obywatelski Grudziądz.
Lech i Wojciech Flaczyńscy z wyprawy na Makalu wracają do Grudziądza
Bez "selfie" na pamiątkę
- Jesteśmy szczęśliwi, że już jesteśmy w domu - mówi Wojtek Flaczyński - 11 Polak, który stanął na szczycie Makalu, piątej co do wysokości góry świata.
Co czuł, gdy dotarł na wierzchołek? - Że trzeba jak najszybciej z niego uciekać - mówi Wojtek. - Byłem tam może 2, może 5 minut. Trudno powiedzieć ile dokładnie, bo na takiej wysokości człowiek myśli zupełnie inaczej. Cały czas się zastanawiam, dlaczego będąc na szczycie nie zrobiłem sobie nawet „selfie” na pamiątkę!
Lech i Wojciech Flaczyńscy wyruszyli w Himalaje. Ich cel to Makalu! [zdjęcia]
Flaczyńscy w Himalaje polecieli w Wielkanoc. 24 maja na szczycie Makalu stanął Wojtek. Lechowi zabrakło zaledwie kilkunastu metrów w pionie.
Koniec wyprawy na K2. Polacy nie zdobędą góry zimą