Sąd Okręgowy Bydgoszcz. Zapadł wyrok w sprawie mężczyzny, który udawał bank

 Grzegorz P. sprzedawał klientom lokaty mówiąc, że to biznes ze znanym bankiem. Jednak to były umowy z jego firmą. Wyłudził od klientów 9 mln zł. - Zaplanował wszystko ze szczegółami, by czerpać zyski - mówił sędzia ogłaszając wyrok.

 Skrzywdził nas!

Zmienia garnitury, na każdą sprawę ubiera nowy, ostatnio miał niebieski, teraz założył w paski, a nam kiedy odda pieniądze? - pytała chwilę przed ogłoszeniem wyroku pani Ilona z Nakła, od której oskarżony wyłudził 75 tys. zł.

- Według mnie może jeszcze dziś wyjść na wolność, tylko, błagam, niech zwróci mi oszczędności życia! Tyle nocy przez niego nie przespałam  - pani Grażyna jest jedną z 216 poszkodowanych z naszego regionu, którzy byli przekonani, że inwestują w lokaty znanego banku: - Ja tego człowieka pierwszy raz zobaczyłam dopiero w sądzie. Podpisywałam umowę z pracownicą, która miała identyfikator z logo banku. Pan Grzegorz P. nie przyjechał do mnie do domu, byłam pewna, że to bank. Może znowu będę naiwna, ale wierzę, że odzyskam swoje pieniądze.

- Ja nie wierzę! A taki, co? Posiedzi parę lat i wyjdzie. Zresztą doliczą mu rok aresztu i za cztery lata może nam się w twarz  śmiać -  twierdził z kolei pan Jacek z Nakła. Stracił 75 tys. zł. - To miała być moja inwestycja na stare lata, a zostałem z 800 zł emerytury. Bez sumienia trzeba być, żeby drugiemu człowiekowi taką krzywdę zrobić!
Pani Beata z Sępólna Krajeńskiego w porównaniu z innymi nie zainwestowała dużo, bo 5 tys. zł, jednak  dla niej to ogromna kwota. - Czeka mnie operacja neurologiczna, chciałam zarobić na rehabilitację. Żaden wyrok nie zwróci mi zdrowia, które dodatkowo straciłam.A najgorsze jest to, że mam teraz wrogów w rodzinie.Wciągnęłam w ten interes wujka, który sprzedał dom i  wpłacił u  Grzegorza P.  aż 500 tys. zł.

Obiecał, że odda

Oskarżony mieszkaniec Białych Błot, od lipca 2009 do marca 2012 roku, wyłudził od 216 mieszkańców regionu ok. 9 mln zł. Otwierał placówki franczyzowe Getin Banku, m.in. w Sępólnie Krajeńskim, Nakle i Żninie. Oferował  lokaty z 12- proc., a w porywach  nawet z 18-proc. zyskiem. Jednak to nie był interes z bankiem, tylko wyciągane z szuflady umowy z firmą Grzegorza P. 

Duo Express BFD Finance Management GmbH (BFD istnieje naprawdę, to fundusz inwestycyjny w Hamburgu, który też wytoczył sprawę Grzegorzowi P.) Potem z dnia na dzień zniknęły placówki franczyzowe i właściciel razem z gotówką. Wkrótce zgłosił się na policję i trafił do aresztu.

W sądzie przyznał się do winy, wykazał skruchę i obiecał, że zwróci  ludziom co do grosza. - Skazuję Grzegorza P. na pięć lat więzienia i musi oddać wszystko -  ogłosił wyrok sędzia Andrzej Bauk. - Jest winny, zaplanował wszystko ze szczegółami i czerpał z tego dochody. Wykorzystując zaufanie klientów do znanego banku, wyłudzał pieniądze. Skrzywdził wiele osób, również biednych. Czytanie wszystkich zarzutów zajęłoby kilka dni, bo jest ich aż 220. Ale trzeba pamiętać, że w umowach ani razu nie padło słowo Getin Bank, za to już na samym początku była nazwa firmy oskarżonego. Klienci powinni zatem czytać, pod czym się podpisują, wtedy nie będzie takich dramatów.
- Odzyskamy swoje pieniądze czy nie? - zapytał na koniec jeden z poszkodowanych.

- Sąd  nakazał to oskarżonemu. Twierdzi, że odda. Gdy wyrok się uprawomocni, można wystąpić z wnioskiem o nadanie klauzuli wykonalności. Wtedy ściągnięciem długu może zająć się komornik - dodał sędzia Bauk.  Zabezpieczony majątek Grzegorza P. jest wart 3 mln zł, a on musi oddać ludziom 9 mln.