Grupa, która podpisała pismo gospodaruje ma łącznie 247 ha sadów różnej wielkości, od hektara do 28 hektarów, jak Leszek Sygit z Przybranowa, czy jak Roman Kaczorowski z Raciążka, Przemysław Wesołowski z Chromowoli czy Dawid Wesołowski z Kolonii Straszewskiej, którzy mają 20-hektarowe sady. Wszystkim jednakowo zniszczył je mróz. Wymarzły kwiaty, zawiązki, maleńkie pierwsze owoce. Sadownicy nie zbiorą owoców. Dla wielu sad był jedynym źródłem utrzymania rodziny i miejscem pracy sezonowej dla wielu ludzi.
Sadownicy tłumaczą marszałkowi, że wielu z nich początkiem roku zaciągnęło kredyty, by mieć pieniądze na opryski, odżywki, zakup owadów (trzmieli), przeprowadzenie niezbędnych zabiegów. Niektórzy wciąż spłacają kredyty zaciągnięte wcześniej. Teraz nie będą mieli z czego ich spłacić.
Panie Marszałku prosimy o pomoc doraźną i długofalową - napisali sadownicy. Tę doraźną widzą w:dopłatach do hektara, by mieć pieniądze na ratowanie przemarzniętych drzew; zwolnienie ze składek KRUS; umorzenie podatków rolnych; pomoc w uzyskaniu kredytów preferencyjnych; wypracowanie systemu ulg i pomocy, która mogłyby udzielić gminy wspólnie z Urzędem Marszałkowskim
Sadownicy uważają, że potrzebne są też rozwiązania systemowe, na przykład wypracowanie prostego i czytelnego systemu ubezpieczeń sadów.
- Obecna oferta zakładów ubezpieczeniowych jest niekorzystna dla sadowników, nie zabezpiecza ich interesów oraz podejmowanego ryzyka. Zakłady ubezpieczeniowe nie mają w swojej ofercie produktów ubezpieczeniowych, które obejmują obejmują początek cyklu produkcyjnego owoców (kwiat i zawiązka owocu), a składki na ubezpieczenie istniejących produktów (nie w pełni odpowiadające potrzebom) są bardzo wysokie - dowodzą sadownicy.
Chcieliby także ochrony producentów owoców takiej, jaką maja sadownicy w innych krajach Unii Europejskiej, oraz rozszerzenia dostępu do nowoczesnych środków ochrony roślin, zapewniający konkurencyjność na rynku. Chodzi także o możliwość korzystania z preparatów, które u nas są zakazane, a dopuszczone są do stosowania w krajach UE.
Czytaj e-wydanie »