Sytuacja staje się napięta, bo to od woli radnych zależy, czy budowa sali koncertowej rozpocznie się.
Czytaj także: Sala na toruńskich Jordankach nadal bez decyzji
Żeby to zrobić radni muszą zgodzić się na zmiany w wieloletnim planie inwestycyjnym i finansowym oraz powołać spółkę celową. Władze miasta proszą radę o dołożenie aż 81 mln zł! Władze miasta zakładają czarny scenariusz, w którym sala będzie nas kosztować 272 mln zł. Dlaczego? - Chcemy się zabezpieczyć na wypadek, gdybyśmy jednak nie dostali unijnej dotacji i wolimy zapisać w planie więcej pieniędzy - mówi Magdalena Flisykowska-Kacprowicz, skarbnik miasta.
Problemem jest uzyskanie notyfikacji od Komisji Europeskiej, czyli zgody na przekroczenie kosztów inwestycji. Bez tej zgody nie dostaniemy z Unii 55 mln zł, na które liczy miasto. Żeby te pieniądze dostać musimy jednak rozpocząć budowę i to nie później niż 10 kwietnia. Dlatego do 22 lutego (dzień po sesji) trzeba rozstrzygnąć przetarg na budowę.
Przypomnijmy, że najtańsza oferta to 153 mln zł. Dzięki utworzeniu spółki miasto zaoszczędzi na VAT ok. 40 mln zł. Ale spółka musi zaciągnąć kredyt lub wyemitować obligacje. Koszt obsługi zadłużenia to ok. 59 mln zł.
Jeśli dostaniemy dotację, sala będzie nas kosztować ok. 15 mln zł rocznie przez 15 lat. Jeśli dofinansowanie przepadnie, aż 20 mln zł.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Czytaj e-wydanie »