W ratuszu rozstrzygnięto przetarg na oświetlenie uliczne. Wiadomości są złe. Ceny wzrosły aż o 40 proc. O tyle więcej miasto, a więc chojniccy podatnicy, płacić będą za oświetlenie ulic.
W Chojnicach były w sumie dwa oddzielne zamówienia - jeden na dostawę prądu do budynków miejskich, a drugi - właśnie na latarnie. W tym pierwszym przetargu firmy zażądały 25 proc. więcej, a w drugim - owe 40 proc. więcej.
Wniosek - prąd dostarczany do latarni jest o wiele droższy. Absurdalne, ale prawdziwe.
Burmistrz Arseniusz Finster mówi wprost o podejrzeniu, że doszło do tzw. zmowy. Sam zaraz wyjaśnił, że chodzi o zmowę cenową, kiedy to startujące w przetargu firmy umawiają się między sobą, że będą mieć podobne stawki.
Finster twierdzi, że, gdyby takich uzgodnień nie było, to ceny jednak powinny się różnić.
Owszem - mogłaby być oferta sięgająca 40 proc. więcej, ale powinny być i inne - na przykład 35-procentowe.
Chojnice płaciły za oświetlenie dotąd 1,5 mln zł rocznie, więc zmiana będzie odczuwalna.
- Zwróciliśmy się na razie do Urzędu Regulacji Energetyki z pytaniem, czy przyjrzał się tak złożonym ofertom - mówią w ratuszu. - Czekamy jeszcze na odpowiedź. W zależności od tego, jaka będzie, zwrócimy się do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Jak słyszymy, także inne samorządy w powiecie są w podobnej sytuacji. Też muszą się liczyć z dużą podwyżką.
W poprzednich latach wszystkie samorządy w powiecie chojnickim, by zwiększyć swoją pozycję w starciu z firmami, umawiały się i wspólnie zamawiały dostawę prądu.
Dlaczego nie w tym roku? Dopytaliśmy o to wicestarostę Marka Szczepańskiego. - Nie mieliśmy innej możliwości - mówi. - Ogłosiliśmy przetarg, ale żadna firma nie zgłosiła oferty. Powtórzenie go w skomplikowanej formie zajęłoby nam zbyt dużo czasu.
